O tym w jaki sposób diecezja świdnicka może wesprzeć uchodźców rozmawiał bp Ignacy Dec z ks. Radosławem Kisielem, dyrektorem diecezjalnej Caritas.
Ksiądz Radosław Kisiel, dyrektor Caritas, spotkał się z bp. Ignacym Decem, by omówić możliwości i formy pomocy uchodźcom ze strony diecezji.
- W Zagórzu Śląskim, w Ośrodku Rekolekcyjno-Wypoczynkowym Caritas, w każdej chwili możemy dać schronienie czterem rodzinom - mówi ks. Radosław Kisiel, zastrzegając, że przyjęcie rodzin musi być włączone w program jaki rząd zaproponuje tym ludziom.
- Jak dotąd cała debata publiczna, animowana przez media, dotyczy głównie sprawy drugorzędnej, czyli ilości jaka może zamieszkać w Polsce - zauważa dyrektor. - Jednak ludzie to nie jest worek ziemniaków, któremu trzeba znaleźć miejsce na przechowanie. Ludzie domagają się stworzenia przestrzeni do rozwoju, realizacji swych ambicji, kształcenia i pracy, jeśli tego im nie zapewnimy, szybko będą sfrustrowani i zdemoralizowani. I to nie dlatego, że są z Bliskiego Wschodu, tylko dlatego, że taka jest natura każdego człowieka. Bez względu na to, w jakiej szerokości geograficznej się urodził i w jakiej kulturze został wychowany - tłumaczy.
Przyjęcie uchodźców jest zatem ściśle związane z gwarancjami państwa, uregulowaniem ich statusu prawnego i sensownym programem, który pomoże im odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
- Niemałe znaczenie ma także i to, czy są to ludzie, którzy za rok czy dwa chcą wrócić do swojej ojczyzny, czy chcą zostać w Europie. Jeśli to drugie rozwiązanie wchodzi w grę, to pytanie: u nas czy gdzie indziej - mówi.
Chodzi także o pieniądze, które są potrzebne do zapewniania uchodźcom nie tylko dachu nad głową i jedzenia, ale też opieki medycznej, edukacji czy możliwości przekwalifikowania oraz samej pracy.
- Jako państwo nie zdaliśmy egzaminu z troski o naszych rodaków, którzy chcieliby wrócić do ojczyzny z np. z Kazachstanu, trudno nam było przyjąć uciekinierów z Ukrainy a co dopiero, gdy mówimy o gościach z całkowicie innego świata. Oby tym razem nasze państwo nie zawiodło - zauważa dyrektor.