Jest taki świat, dzięki któremu "margines" może zajmować się sobą - Świdnica ten świat doceniła.
Przez kilka ostatnich dni nie miałem okazji zbyt pilnie śledzić wydarzeń w Kościele i na świecie - kongres małżeństw pochłaniał cały mój wolny czas i uwagę. Dopiero dzisiaj przekonałem się jaki jest dominujący temat w mediach elektronicznych: ks. Charamsa.
Teraz już rozumiem, dlaczego informacji o spotkaniu szczęśliwych małżonków, tak trudno było się przebić do mediów. Gdyby nie zawodowe kontakty z Gościem Niedzielnym, w ogóle nikt by pewnie nie odnotował, że 170 par z całej Polski, przez trzy dni świętowało prawdę o tym, że sakramentalna małżeńska miłość jest wciąż możliwa i piękna, że skoro ma rajski rodowód to nie ma wątpliwości, że Bóg uczynił ją uprzywilejowaną. Trudno było przebić się nawet z informacją o tym, że "seks po katolicku" nie musi być nudny i że jest lepszy od kamasutry.
Normalność nie jest w cenie - taki przekaz otrzymali uczestnicy kongresu, którzy na próżno szukają dzisiaj newsów o tym co przeżyli.
Normalność nie jest w cenie, nie jest medialna. Na szczęście organizatorów kongresu to nie zraża, bo im chodzi o ten błysk w oku i radość na twarzach zakochanych w sobie małżonków a tego od 2 do 4 października w Świdnicy było pod dostatkiem.
I teraz już nie można się dziwić, że kongresowicze tak bardzo chcą wracać do Świdnicy - miasta małżeńskiej randki, miasta, w którym mogą świętować swoją zwyczajność, miasta które afirmuje przyszłość Kościoła i Polski - normalną miłość.