Dzień buntu i sprawiedliwości

Ta niedziela powinna być pierwszą, a nie jedyną, gdy Polak żyje i żyć pozwala.

Ta niedziela - pierwsza kiedyś, ale i pierwsza wciąż. Pierwsza nowego stworzenia, pierwsza spełnionej obietnicy, pierwsza apokaliptycznego zwycięstwa, pierwsza pełni Ducha Świętego. 

Niedziela Wielka, bo sławiąca Stworzyciela, przelewająca się się radością Zwycięzcy, nabrzmiała nadzieją Alfy i Omegi i wolnością Ożywiciela. 

Niedziela dumy z tego, kim jesteśmy, skąd się wzięliśmy, dokąd zmierzamy i po co to wszystko. 

Celebrowana odnawia nie tylko ducha, ale i ciało. Scala i leczy więzy miłości - małżeńskiej, rodzinnej, przyjaźni. Pozwala odkryć wartość codziennego kieratu, uwolnić pragnienia głębi i posmakować sensu - nawet tam, gdzie z bliska widać tylko umęczenie, cierpienie, samotność i bezsilność. 

Niedziela Zmartwychwstania - niedziela zamkniętych sklepów, spacerów z rodziną, domowej czułości, nabierania oddechu - bez pośpiechu. Wyjątkowa...

A przecież nie tak miało być. "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił". Tego chce Bóg - wciąż. Także w XXI stuleciu, od Polaków również. Warto więc podnieść bunt na kierat wyzysku i nieczułości.

Właśnie dzisiaj, tej niedzieli trzeba upominać się o więcej. Bo taka jak ta, pierwsza, powinny być wszystkie pozostałe. Wolne dla wolnych ludzi. To jest możliwe - wystarczy zatęsknić za większą miłością dla siebie i swoich najbliższych i okazać się człowiekiem - dla kobiety na kasie, za ladą, w magazynie. 

Wielkanoc - wielka sprawiedliwość.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..