Właściwie trudno się dziwić, że to właśnie oni są pierwsi w propagowaniu kolejnych form kultu Bożego Miłosierdzia.
- Zaczęło się od "Gościa Niedzielnego" - mówi Łucja Imiel, parafianka bielawskiej wspólnoty pw. Miłosierdzia Bożego. - Odkąd powstała nasza parafia, a to już 10 lat mija, jestem bardzo wrażliwa na wszystko, co z miłosierdziem Bożym jest związane. Dlatego zaciekawił mnie tekst w GN o kółkach miłosierdzia. Przeczytałam, mąż odszukał w internecie adres do s. Marietty Kruszewskiej ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego (założycielem ich jest spowiednik św. s. Faustyny - bł. ks. Michał Sopoćko), ona bardzo chętnie pomogła nam w zapoczątkowaniu tej formy kultu w parafii. Wytłumaczyła, przesłała materiały informacyjne i czuwa nad nami - opowiada.
Bielawskie koło koronkowe dorosłych to jedna z trzech form tej pobożności. Istnieją bowiem także młodzieżowe i dziecięce koła koronkowe. Istota jest ta sama: 9 osób rozdziela między sobą poszczególne dni Nowenny do Miłosierdzia Bożego, każdego dnia odmawia część, która na niego przypada. Zmiany nowennowych dni dokonuje się albo raz w tygodniu, albo raz w miesiącu. - Intencje, jakie nam towarzyszą, z jednej strony są podyktowane tekstem nowenny, z drugiej dołączamy także własne lub powierzone nam - dodaje Bogdan Imiel. - Co ważne, członkowie koła w miarę możliwości powinni starać się swoim życiem świadczyć miłosierdzie bliźnim: modlitwą, słowem i czynem - podkreśla.
W dniu rozpoczęcia Jubileuszu Miłosierdzia członków pierwszego koła pobłogosławił proboszcz parafii ks. Robert Begierski. - Staliśmy się w ten sposób kolejnymi świadkami miłosierdzia. Nasz przykład zainspirował następne osoby i niedługo po nas powstało drugie koło, a teraz tworzy się trzecie. Nie chcielibyśmy, żeby koła działały na zasadzie jakiejś mody, ale dlatego, że ludzie odkryją w sobie powołanie do tej formy kultu Miłosierdzia Bożego - zastrzega Ł. Imiel.
Wszyscy członkowie koła chętnie mówią także o radości, jaką czerpią z systematycznej modlitwy według nabożeństwa przekazanego światu przez św. Faustynę.
"Pomysł czy może natchnienie kół koronkowych jest takim »gotowcem« od Boga" - wyjaśnia s. Marietta na stronie internetowej zgromadzenia. "Wszystko przyszło »gotowe«, w całości wraz z nazwą, która na początku mi się nie podobała i nie bardzo rozumiałam, dlaczego »koła«. Myślałam nawet, żeby zmienić nazwę na ładniejszą, ale czułam, że nie mogę tego zmieniać" - wspomina.
Potem wyjaśnia, dlaczego: bo siostry skojarzyły nazwę "koło koronkowe" z "kołem ratunkowym". - Siostra Marietta skojarzyła ten fakt ze słowami Jezusa z "Dzienniczka", gdy mówił, że koronka będzie ostatnią deską ratunku, jaką kapłani będą dawać jako pokutę największym grzesznikom - tłumaczy Ł. Imiel.
- Dla porządku trzeba zaznaczyć, że koła koronkowe dla dzieci mają nieco inną strukturę - mówi B. Imiel. - Żeby je utworzyć, potrzeba 5 dzieci - tyle, ile dziesiątek w Różańcu. Każde dziecko codziennie odmawia jedną dziesiątkę Koronki do Bożego Miłosierdzia - wyjaśnia różnicę.