1015 m n.p.m. zdobywa się po przejściu dwóch i pól kilometra - z Rzeczki.
Rok temu została otwarta kaplica na Wielkiej Sowie. To jedna z najwyżej położonych kaplic w Polsce; ciekawostka, na której bardzo zależało zarówno bp. Ignacemu Decowi, jak i grupie turystów. Wzniesiono ją staraniem leśników i to oni mają w niej swoje honorowe miejsce: tablice z imionami tych, którzy odeszli spośród strażników lasu.
Zgrabny projekt budynku świetnie nawiązuje do wieży widokowej, tak charakterystycznej dla tego szczytu. Solidne wykonanie cieszy i daje gwarancję tego, że kaplica będzie służyć długie lata.
Sezon turystyczny 2016 jest pierwszym, gdy na Sowie w każdą niedzielę od czerwca do września, o 15.00 jest odprawiana Msza św. Jak wielu wzdycha: Nareszcie!? Otóż z obserwacji księży odprawiających na szczycie (duchowni z okolicznych dekanatów i ochotnicy) wynika, że najliczniejsza grupa, w słoneczne, ciepłe, wakacyjne dni to 25 – 30 osób, ale gdy jest zimno lub deszczowo na Mszy jest zaledwie pięć osób, w tym towarzysze księdza, którzy dali się namówić na górski spacer w wymagającą pogodę.
Z tych 25 – 30 osób uczestniczących w modlitwie, ponad połowa znalazła się na niej przypadkiem – tak było np. 28 sierpnia. Jednak Alicja i Artur Rychliccy z Bolkowa wybrali się na górską Mszę całkowicie świadomie. Sprawdzili na stronie diecezji godzinę i nazwisko księdza, skorzystali z pogody i ruszyli na 1015 m n.p.m. z Rzeczki, szlakiem czerwonym, dwuipółkilometrowym. W ciągu dobrej godziny byli na miejscu. Alicja ucieszyła się, że może odczytać lekcję mszalną, zaśpiewała psalm responsoryjny, Artur robił zdjęcia, małżeństwo zaangażowane. Trudno się dziwić, Alicja jest katechetką.
Dla pełnego obrazu trzeba dodać, że 28 sierpnia, o 15.00 na szczycie Wielkiej Sowy było co najmniej pięć razy tyle ludzi, co na Mszy św.
Wszyscy jednak jakoś o kaplicę zahaczyli. Przede wszystkim z ciekawości, żeby sprawdzić co to za nowa budowla.