Tym razem: Pulikowski, Kieniewicz, Kramer, Śliwiński - drugi dzień kongresu w Świdnicy.
- Miłość? Nic innego jak aktywność seksualna wyrwana z kontekstu małżeństwa, trwałej więzi, dwupłciowości, płodności; wolność? - "róbta co chceta", postępowanie zgodne z pobudzeniami podkorowymi bez kontroli rozumu i woli; szczęście? - subiektywny stan zadowolenia płynący ze spełnienia oczekiwań, bezbożnych i wynaturzonych - definiował Jacek Pulikowski, który 8 października rozpoczął blok konferencji podczas drugiego dnia 6. Ogólnopolskiego Kongresu Małżeństw w Świdnicy.
Jego konferencja skupiła się jednak nie na tym, w jaki sposób świat dzisiaj rozumie podstawowe pojęcia stanowiące o sensie ludzkiego życia. Mówił przede wszystkim o sposobach i warunkach okazywania sobie miłości w małżeństwie.
- Czym jest czułość? To zachwyt nad wartością drugiej osoby, umiłowanie tej wartości (rodzi czułość, wzruszenie, onieśmielenie, podziw, gotowość do poświęcenia, miłość); albo jeszcze: odniesienie do drugiego człowieka z miłością bezinteresowaną, czystą ale wyrażoną zmysłami: wzrokiem, mową, dotykiem - wyliczał ilustrując każde zdanie przykładami z codzienności małżeńskiego życia.
- Mógłby ktoś powiedzieć, że ksiądz zna się na seksie, jak krowa na samolotach, chyba że jest marnym księdzem, który nie robi tego co powinien, tylko zagląda innym do łóżka lub sam w nim siedzi - zaczął swoje wystąpienie Piotr Kieniewicz, marianin z Lichenia.
- Zarzut niekompetencji jest równie popularny, co mało merytoryczny. Istnieje pewien obszar wiedzy i kompetencji, który nie wymaga osobistego doświadczenia wykonawczego. Można znać się na narkotykach, nie będąc narkomanem i na chorobach psychicznych, nie będąc pacjentem oddziału zamkniętego. Gdy mowa o małżeństwie i łączącej małżonków relacji, brak zaangażowania osobistego jest swego rodzaju bonusem, bo zabezpiecza od wprowadzenia do dyskusji zaburzających ocenę emocji - argumentował, żeby kontynuować już bez posądzeń o niekompetencję.