Przejechali prawie 2000 km, sprawdzała ich policja w kilku krajach, śledzili dziennikarze, przyjmowali ambasadorzy. Wszystko w imię prawdy i odzyskania dobrego imienia Polski.
Samochód z przyczepą, a na niej napis o niemieckim pochodzeniu obozów koncentracyjnych i apel do telewizji o przeprosiny przemierzył niemal całą Europę. To jednak nie koniec akcji „German Death Camps”, gdyż jej autorzy chcą ruszyć do Stanów Zjednoczonych. Aby to jednak się udało, potrzebują funduszy na prawników i organizację kampanii. Pomocy szukają spotykając się z ludźmi w różnych miastach naszego kraju.
W czwartek 6 kwietnia odwiedzili Świdnicę na zaproszenie stowarzyszenia Civitas Christiana. Zainteresowanych opowiadali o swojej przygodzie, o problemach prawnych i braku zainteresowania niemieckiej telewizji, której zachowanie sprowokowało całą inicjatywę. Przypomnijmy, że chodzi o proces Karola Tendery, byłego więźnia obozu koncentracyjnego, który wygrał z telewizją ZDF. Ta jednak mimo prawomocnego wyroku dotychczas nie wypełniła go w należyty sposób.
- Ciekawe, że do nagłośnienia akcji zapraszaliśmy wszystkie polskie media i większość z nich zgłosiła zainteresowanie. Na spotkaniach okazało się jednak, że zabrakło kilku komercyjnych mediów, a w niektórych nie było nawet wzmianki o akcji - mówił jeden z prelegentów. Warto dodać, że również świdnickie spotkanie nie zainteresowało lokalnych mediów.