Przed tą pielgrzymką było dużo lęku. Niepewna pogoda, małe zainteresowanie wydarzeniem na Facebooku, jak również zmiana prowadzącego. Wszystko to budziło niepewność, czy pielgrzymka do Sulistrowiczek się uda. A udała się! Pielgrzymi i pogoda dopisali.
O 8.00 pod katedrą świdnicką zaczęli się zbierać ludzie. Małymi grupkami gromadzili się pod świątynią, ale i w jej wnętrzu. Nowy prowadzący, ks. Krzysztof Ora, w zakrystii uzgadniał ostatnie szczegóły z ks. Krzysztofem Krzakiem. Pytał o rady doświadczonego przewodnika świdnickiej grupy Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Kiedy wyszedł do katedralnej ambonki, nie było już odwrotu. Skierowane na niego oczy zgromadzonych wiernych patrzyły z nadzieją, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
I ruszyli. Najpierw w kierunku Wir, gdzie każdego roku jest Msza św. i ciepły posiłek - pyszna grochówka. W homilii ks. Adam Woźniak, proboszcz i ojciec duchowy grupy, zwrócił uwagę, że choć wszyscy wierzymy w Chrystusa, to jednak nasza wiara może mieć różną jakość. - W wierze możemy opierać się na różnych rzeczach i w wierze możemy szukać różnych rzeczy. Kiedy patrzymy na ludzi szukających Jezusa, nie mamy wątpliwości, że widzą w nich kogoś wyjątkowego. Widzą w nim kogoś, kto dla nich jest atrakcyjny, ważny. Jezus jednak zwraca uwagę na tę atrakcyjność - jedliście do syta, i dlatego mnie szukacie - mówił, zauważając, że my również często dla przyziemnych powodów idziemy za Jezusem.
W czasie drogi natomiast pątnicy modlili się różańcem, słuchali konferencji, a idąc pod górę odprawili Drogę Krzyżową. Tak dotarli do miejsca, gdzie wspólnie zgromadzili się w Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Radu, by uczestniczyć w nabożeństwie majowym. Po indywidualnych i ogólnych podziękowaniach, część pielgrzymów wróciła autobusem do Świdnicy, a część została, by tradycyjnie przy ognisku spędzić wspólnie czas. Podobnie jak w ubiegłych latach, tak i w tym roku na miejsce dotarło więcej czcicieli Maryi niż wyruszyło ze Świdnicy. Zmiana prowadzącego nie zgasiła więc ducha wśród pierwszomajowych zapaleńców.