O tym. że niedaleko pada jabłko od jabłoni i konsekwencjach bycia odbiciem Ojca.
"Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś" (J 17,20-21). Słowa padające z ust samego Jezusa w dzisiejszej Ewangelii nie tylko ukazują prawdę o jedności Ojca z Synem, ale i zobowiązują do jedności między wyznawcami.
A im dłużej obserwuję pulsujące serce Jezusa - Kościół, tym bardziej zauważam, że za dużo w nim indywidualizmu, idącego wręcz w stronę egoizmu. Dziś chyba jak nigdy wcześniej dla wielu synów i córek Przedwiecznego Ojca liczy się "ja" i "moje". Na bok gdzieś spycha się dobro całego Mistycznego Ciała, uwypuklając jedynie niewielką jego część. Tak mnożą się akcje i akcyjki, grupy i grupki. A każda z nich mniejsza od poprzedniej. Każda zamknięta na pozostałe, bo jak coś jest "moje" to przecież ja ustalam zasady gry.
A Chrystus dzisiaj prosi Ojca byśmy byli jedno, jak Ojciec w Nim, a On w Ojcu. Tam gdzie nie ma tej jedności, może też nie być Chrystusa, bo gdzie dwaj albo trzej gromadzą się w imię Jego, tam On jest pośród nich. Jego serce jest Sercem Ojca Przedwiecznego, odzwierciedla więc to, co jest w samym Bogu - jedność zespolona Miłością. Niech początek czerwca, miesiąca wsłuchiwania się w rytm bijącego serca Jezusa, będzie okazją do większej miłości wewnątrz wspólnoty, jaką jest Kościół.