Tradycyjnie na cmentarzu przy ul. Słowiańskiej w Świdnicy 11 lipca uczczono 74. rocznicę ludobójstwa Polaków na Wołyniu.
- Nad Wołyniem złote słońce wędruje, na Wołyniu miodny ul, złoty łan. Nad Wołyniem sokół w chmurach szybuje, kwitną sady, kwitną sady, lecz nie ma mnie tam… - recytował słowa Stanisław Wiatra Jakub Kleina. Pamiętający o tym miejscu i wydarzeniach z nim związanych spotkali się na cmentarzu w Świdnicy.
Data nie jest przypadkowa, bowiem dokładnie rok temu uchwalono przez Sejm Rzeczypospolitej uchwały o ustanowieniu 11 lipca dniem pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej. Wśród zaproszonych gości na tę uroczystość znaleźli się ks. Kazimierz Jandziszak, władze starostwa, miasta i gminy, jak również harcerze, przedstawiciele związków kombatanckich i kilku szkół z terenu diecezji.
- W lipcu przypada apogeum fali zbrodni, której na Wołyniu, na Kresach Południowo-Wschodnich i Galicji Wschodniej dopuściły się organizacje SS Galizien i ukraińskich formacji kolaboranckich. W wyniku ludobójstwa w latach 1939-1945 zamordowanych zostało ponad 100 tysięcy obywateli II RP. W rzezi oprócz Polaków ginęli także Żydzi, Ormianie, Czesi, przedstawiciele innych narodowości, a także Ukraińcy starający się pomóc ofiarom - mówił w słowach przywitania Antoni Jadach, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.
Zabierający głos ks. Kazimierz Jandziszak mówił o pamięci i przebaczeniu, podkreślając, że przebaczenie jest możliwe tylko wówczas, gdy druga strona czuje się w jakiś sposób winna.
Kiedy jednak strona ukraińska nazywa bohaterami osoby, które niszczyły drugiego człowieka, wówczas ciężko mówić o poczuciu winy. Zdaniem emerytowanego infułata ze Świdnicy pamięć o ofiarach jest potrzebna do zachowania prawdy o wydarzeniach, które miały miejsce 74 lata temu.