Pięć dni oczekiwania na centralne uroczystości w Krakowie stało się dla gości z zagranicy i młodzieży z terenu diecezji okazją do wspaniałej przygody. Co z niej zostało po dwunastu miesiącach?
Pamiętam, jakby to było wczoraj. Długie przygotowania, w które włożyliśmy mnóstwo pracy i serca. I niesamowicie życzliwi ludzie z Bahrajnu, Hiszpanii, Argentyny i Arizony. Wszystko to bardzo dobrze pamiętam. Może dlatego, że wciąż tym żyję. Zżyliśmy się wszyscy ze sobą i mamy kontakt do dzisiaj. Nawet z młodzieżą z Bahrajnu. Chcemy znów się spotkać, kiedy tylko nadarzy się okazja. Te dni na zawsze pozostaną w moim sercu – mówi Anna Korkus, która nie jest odosobniona w swoich przekonaniach.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Odśwież stronę
Zaloguj się i czytaj nawet 10 tekstów za darmo.
Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się