Bóg chce, by człowiek sobie uświadomił swoją chorobę nie po to, by się schować jak Adam, ale po to by człowiek z tym przyszedł do Niego. W Dzierżoniowie kilkaset osób przyszło, by w czasie Mszy św. doznać uzdrowienia.
Ww wtorek 7 listopada w parafii pw. Maryi Matki Kościoła na Eucharystię przybyło zdecydowanie więcej osób niż na co dzień. Twarze zgromadzonych znane są duszpasterzom z lokalnych grup przyparafialnych. Nie brakło jednak przedstawicieli z innych miejscowości, jak choćby ze stolicy diecezji. Ich celem, podobnie jak w Wałbrzychu czy Kłodzku była jedność Kościoła na modlitwie. Każdy jednak przyniósł ze sobą także swój ciężar.
- Niewidomymi mogą być ci, którzy nie widzą może rozwiązania, wyjścia z trudnych spraw. Chromymi można nazwać tych, którzy kuleją przez całe życie z powodu jakiegoś grzechu. Są przybici, sponiewierani przez różne dramaty losu. Tych wszystkich ludzi z garbem, z problemami, Pan zaprasza na ucztę, bo wie, że lekarza potrzebują chorzy - mówił o. Wojciech Kowalki w homilii do zebranych na Mszy Jedności w Dzierżoniowie. Przypomniał, że Bóg nie chce w ten sposób upokorzyć człowieka, ale zachęcić go, by tak jak do lekarza, tak i do Niego przyszedł z konkretnym problemem. I choć to nie mieści się w ludzkiej logice, bo przecież na ucztę przychodzi się radosnych i przygotowanym, to jednak Eucharystia jest inną ucztą, na której Bóg leczy to, co nas obciąża.
Odniósł się w swoich rozważaniach również do osobistego doświadczenia, którego doznał tuż po święceniach diakonatu. Wówczas to ogarnięty radością oddania się na własność Bogu, zmierzył się ze wszystkimi pokusami świata. - W takim nastroju wraz z kolegami pojechaliśmy do Ziemi Świętej. Nasz przewodnik, który był pasjonatem tego miejsca, zaprowadził nas do miejsca, o którym Tradycja mówi, że było tam pięć sadzawek, znanych ze sceny z chorym cierpiącym przez 38 lat. I w tym miejscu poprosił nas, żebyśmy przeczytali ten fragment, bo on jest dla nas. I taki umęczony różnymi złymi pokusami uświadomiłem sobie, że jestem w tym samym miejscu co ten biedaczek i Jezus zadaje mi to samo pytanie co jemu - czy chcesz być uzdrowiony? I odpowiedziałem - tak, ze wszystkiego, co we mnie nie jest miłością, chcę być uzdrowiony – zwierzał się.
Pokazał też konkretne sposoby działania Jezusa w uzdrawianiu. Sytuacje, w których działa On inaczej, niż tego oczekujemy czy spodziewamy się. O tym jednak już w 46/2017 numerze świdnickiej edycji Gościa Niedzielnego.