Do uczenia się odpowiadania na to pytanie zachęcał w świdnickim kościele pw. Krzyża św. michalita o. Robert Ryndak.
Już na początku swojego wystąpienia 4 grudnia ojciec przypomniał, że nie jest w kościele pierwszy raz, ponieważ jego kazania dotyczące św. Michała Archanioła mają tu charakter cykliczny. - Bardzo się cieszę, że znów możemy się spotkać w tym kościele. To tutaj chcemy uczyć się mówić: któż jak Bóg? I choć stosunkowi łatwo jest te słowa wypowiedzieć, to jednak bardzo trudno jest to potwierdzić naszymi czynami, uczynkami. Potrzebujemy pomocy – zapewniał o. Robert.
Z taką pomocą, jak przekonywał homileta, przychodzi św. Michał Archanioł, na potwierdzenie swojej tezy opowiedział pewne opowiadanie. – Rozmawiałem kiedyś z jedną z babć. I ta babcia opowiadała o swoim wnuczku, który chodził do przedszkola. Kiedy był listopad, pani w przedszkolu powiedziała, że ten miesiąc jest czasem pamięci o zmarłych, a ponieważ kiedyś wszyscy umrzemy, warto więc pomóc naszym przodkom. I ten mały chłopiec słysząc to bardzo się zmartwił. Przerażony nie chciał już więcej przychodzić do przedszkola. Kiedy przyszedł do domu, zaczął krzyczeć – gdzie jest ten anioł ze skrzydłami, bo sobie przypomniał, że babcia podarowała mu figurkę św. Michała Archanioł i że mówiła mu – popatrz, ten anioł ma miecz, który trzyma w geście zwycięstwa, swoją nogą miażdży złego ducha, trzyma go na łańcuchu. Ma też skrzydła, którymi ochrania nas ludzi – relacjonował.
Jak skończyła się ta historia i o czym jeszcze mówił o. Robert? O tym już w 50/2017 numerze świdnickiej edycji "Gościa Niedzielnego".