Sztab organizacyjny barwnego korowodu, który przemaszerował ulicami stolicy diecezji już ma plany na przyszły rok.
W sobotę 20 stycznia, w budynkach diecezjalnej poradni rodzinnej, główny organizator – Jan Jaśkowiak zebrał najbardziej zaangażowanych w to dzieło. Wśród nich nie zabrakło przedstawiciela kurii biskupiej – ks. Krzysztofa Ory czy Krzysztofa i Katarzyny Słupskich, którzy dostarczyli królom osiołki. – W dzieło włączyło się prawie 120 osób z instytucji miejskich, gminnych, służb, organizacji społecznych, parafii, ale i osób prywatnych. To wydarzenie nie odbyło by się pewnie bez każdej z nich. Jesteśmy im niezwykle wdzięczni – mówił Jan, świdnicki radny.
W trakcie spotkania omówiono przebieg, rozważano, co należałoby poprawić, zmienić lub wzbogacić. - Chcemy usprawnić komunikację między organizatorami, żeby lepiej panować nad sytuacją. Chcemy też, aby przyszłoroczne scenki były bardziej widoczne dla uczestników. Myślimy też nad rozszerzeniem uczestnictwa w orszaku, zapraszając do współpracy okoliczne gminy, w których orszak się nie odbywa – ustalili organizatorzy. Zwrócono również uwagę na duże zainteresowanie dzieci osiołkami, dlatego ta atrakcja się powtórzy.
Co się udało? – W zasadzie wszystkie kluczowe kwestie przebiegły po naszej myśli. Udało się bez żadnych incydentów przejść ulicami Świdnicy. Duży wpływ na sukces wydarzenia miała oczywiście wiosenna pogoda. I choć nie mamy na nią wpływu, to może przy większej promocji zachęcilibyśmy do wyjścia 6 stycznia więcej niezdecydowanych – dodaje pan Jaśkowiak. Wspomina też, że w przyszłym roku planuje dodać przejście dookoła rynku i z niego uczynić centrum wydarzenia, bo już w tym roku zauważył, że wiele osób, które do niego dotarły, zostało na dłużej. - Jeszcze raz chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania Orszaku Trzech Króli i wszystkim jego uczestnikom. To był mój pierwszy orszak jako koordynatora, ale świdniczanie mnie nie zawiedli. Z całego serca wszystkim dziękuję – kończy młody koordynator