Żadna wspólnota nie jest wolna od mechanizmów kształtujących grupę. Jak je wykorzystać w rozwoju - uczyli się animatorzy Domowego Kościoła.
W sobotę 10 lutego ponad 25 osób zebrało się w Diecezjalnej Poradni Rodzinnej, by uczyć się moderować swoje kręgi. - Każdy z nas już jakiś czas jest we wspólnocie, w grupie. Dziś jednak chcę powiedzieć o procesie rozwoju grupy nie w perspektywie religijnej, ale społecznej - wyjaśniał na początku spotkania ks. Mirosław Rakoczy, diecezjalny moderator Ruchu Światło-Życie.
Za najważniejsze czynniki kształtujące wspólnotę uznał poczucie przynależności i poczucie indywidualności. Jeśli któregoś z nich brakuje, coś jest nie tak. Łączy z grupą system wartości i więź z innymi, indywidualność natomiast nadaje poczucie odrębności i swojej tożsamości.
- Nie można zbyt silnie identyfikować się z grupą. To często grozi młodym ludziom, tworzącym subkultury czy rezygnującym z prywatnego życia na rzecz grupy. W Domowym Kościele jest łatwiej, bo - ze względu na mniejszą częstotliwość spotkań - proces identyfikacji z grupą się przedłuża. Ale są grupy, które się spotykają co tydzień lub kilka razy w tygodniu - wyjaśniał ks. Mirosław.
Dodał, że dynamika grupy to to, co dzieje się w jej wnętrzu. I pomimo że czasem tematem rozmowy są sprawy Boże, to, co dzieje się wewnątrz jej uczestników, może być niepokojące. Warto dostrzegać symptomy napięć czy braku zrozumienia. W każdym przypadku należy jednak podchodzić indywidualnie - podkreślił ks. Rakoczy.
W homilii natomiast zauważył, że ewangelista Marek drugi raz opowiada o cudzie i tak się dzieje z ważnymi treściami w naszym życiu, że często trzeba je powtarzać. Słyszymy słowo Boże, kazanie, pewne treści kilka razy, może nawet kilkanaście, aż za którymś razem dotykają nas. Zawsze jesteśmy też w innej sytuacji życiowej i inaczej odbieramy słyszane słowa.
Spotkania szkoły animatorów organizowane przez ruch odbywają się kilka razy w roku, podejmując tematykę prowadzenia grupy.