26 osób z różnych stron diecezji, a nawet spoza jej granic. Większość to katecheci, ale nie wszyscy. Niektórzy przyjechali tu szukać nowych metod dotarcia do młodego człowieka.
Do auli Świdnickiej Kurii Biskupiej po raz drugi Wydział Katechetyczny zaprosił Waldemara Wczaska i Piotra Bechtę z warsztatami dla katechetów. - Po pierwszym spotkaniu bardzo nam się spodobał sposób prowadzenia przez tych panów warsztatów na poziomie merytorycznym, ale i stosowanych metod, dlatego zdecydowaliśmy się tym razem znów na nich postawić - tłumaczy ks. Damian Mroczkowski z Wydziału Katechetycznego.
Sposób, o którym mówili 10 lutego na spotkaniu prowadzący, miał przede wszystkim nauczyć współpracy z uczniami. - Dlaczego katecheza dla ciekawych? Bo jak uczeń czy nauczyciel straci ciekawość, to będzie już po wszystkim. Niczego nikogo nie nauczymy. Ważne jest też budowanie relacji z podopiecznymi. Trzeba zejść z piedestału nauczyciela i uczyć relacji z Jezusem - wyjaśniał Waldemar. - Dzisiaj, poza teorią, chcemy pokazać wam kilka opracowanych przez nas sposobów prowadzenia zajęć. Wy będziecie naszą klasą. Siedzicie w kole, bo tak zawsze prowadzimy katechezę. Łatwiej wówczas o kontakt z uczniem. Potrzebna jest też zmiana języka, bo inaczej mówi ekspert, a inaczej moderator - dodaje Piotr.
Restauracja. To miejsce pierwszej scenki pokazującej uczestnikom to, co ważne w prowadzeniu katechezy. Klient przegląda kartę dań, a kelner się niepokoi, że trwa to tyle czasu. To analogia do lat katechezy. Nie zawsze można od razu osiągnąć cel. Czasem trzeba poczekać. Klient, który nie znajduje w karcie dań tego, czego szuka, jest jak uczeń, któremu się wydaje, że religia nie jest mu potrzebna. Pytanie, jak potraktuje go kelner (nauczyciel)? Często chcemy, by uczeń myślał jak nauczyciel, a to nie jest możliwe. Prowadzi to do frustracji i braku efektów. Wystarczy zmienić podejście.