Kilka prostych kroków, które trzeba wykonać. Jeśli czujesz powołanie i chcesz tego - to jesteś na dobrej drodze.
W Nowej Rudzie-Słupcu od niedzieli do środy trwały rekolekcje wielkopostne dla uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum. W tym roku przeprowadził je ks. Jerzy Babiak SDB, rodowity słupczanin, obecnie pracujący we Wrocławiu. Na rekolekcje przyjechał on z grupą młodych ludzi, którzy wyjechali lub przygotowują się do wyjazdu na misje. Młodzież opowiadała o kulturze, z jaką zetknęli się podczas wyjazdów, doświadczeniach, a także zaprezentowali przywiezione pamiątki, wśród których znalazły się m. in. tradycyjne stroje noszone w Indiach. Aby jednak wyjechać na misje trzeba, najlepiej zacząć od odbudowania lub też nawiązania relacji z Panem Bogiem.
- Czym jest wiara? Czy tylko czymś, co przynosi nam owoce? Nadprzyrodzoną mocą, która się pojawia? Nie! Wiara to relacja dwóch osób, które żyją. Mojej osoby z osobą Chrystusa. Dobrze wiecie, co to są relacje dwóch osób. Wiecie kim są przyjaciele. Nie ma relacji bez spotkania się dwóch osób. Tak samo jest z wiarą. Niekiedy dajemy Panu Jezusowi urlop i mówimy, że jesteśmy młodzi, że jeszcze za wcześnie. Jezu Ty poczekasz! A jak długo ten Jezus ma czekać? – tłumaczył ksiądz – Dla mnie osobiście wyjazdy na misje dają poczucie spełnienia bezpośredniej misji Kościoła, czyli "idźcie i głoście światu Ewangelię". Uważam, że to jest bardzo ważne dla każdego katolika, a nawet chrześcijanina – mówił rekolekcjonista.
Jakie są następne kroki? Przede wszystkim trzeba udać się do Wrocławia, tam zgłosić się do oddziału Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego, gdzie odbywa się rozmowa wstępna. Po trzech miesiącach trzeba podjąć decyzję czy chce się rozpocząć przygotowania. Po tym okresie rozpoczynają się dwuletnie przygotowania z duchowości, jak i praktyczne zajęcia np. dotyczące pracy z dziećmi, misjologii, bezpieczeństwa. Wtedy można już złożyć podanie, a następnie wolontariusz kierowany jest to konkretnego kraju. Najważniejsze są jednak chęci i aktywne uczestnictwo w przygotowaniach. Jedną z osób, której udało się przejść te wszystkie etapy jest Magda - studentka trzeciego roku teologii i pierwszego pedagogiki. Szykuje się ona do wyjazdu na misje do Mongolii pod koniec czerwca.
-Pochodzę ze Świebodzic. Stamtąd też pochodzi misjonarz, który przyjechał kiedyś do nas i opowiadał o Boliwii. To on zaszczepił we mnie chęć wyjechania na misje. Na studiach znalazłam wspólnotę salezjańską i tak się zaczęło. Obecnie jesteśmy na etapie przygotowania listy potrzebnych rzeczy, które możemy tam przywieźć. Potrzebne jest tak naprawdę wszystko. My będziemy tam pracować z dziećmi, więc przede wszystkim będziemy chcieli pobudzić ich wyobraźnię. Chcielibyśmy uzbierać też na komputer i rzutnik, aby te dzieci mogły pracować jak nasze w Polsce. Dla mnie jest to też takie uderzenie duchowe. Codziennie rano jak wstaję i zdaję sobie sprawę z tego, że wyjeżdżam, to proszę Boga o wsparcie, bo jest tego ogrom - opowiada wolontariuszka.
Oprócz wysłuchania rekolekcji misyjnych uczestnicy ostatniego dnia mogli przystąpić do sakramentu pojednania oraz wspólnej Eucharystii.