Wydrukowane przez niego rozkazy stawiały na baczność hitlerowców. I choć nie jest tak znany jak rotmistrz Pilecki czy „Inka”, jego zasługi dla wileńskiego podziemia są nieocenione.
Wtorkowy wieczór, na zewnątrz pada śnieg. W sali teatralnej Świdnickiego Ośrodka Kultury jedynie garstka zainteresowanych. Obok siada starsza kobieta, idąca na miejsce o kulach. Widać, że chce usiąść jak najbliżej.
Na ekranie wyświetla się slajd prezentacji o Żołnierzach Wyklętych. Organizatorzy czekają, by umożliwić przybycie zaskoczonym przez nagły atak zimy. Kobieta półgłosem mówi „nareszcie”. Początkowo można odnieść wrażenie, że to wytchnienie po przejściu kolejnych schodów. Po chwili jednak wątpliwości zostają rozwiane. Dodaje - „nareszcie można mówić prawdę”. Rozpoczyna się spotkanie.
Na scenie pojawia się poseł Ireneusz Zyska. - „Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy. Został na zawsze w dobrym śniegu żółtawy mocz i ten trop wilczy”. Rozpocząłem nasze spotkanie wierszem Zbigniewa Herberta „Wilki”. Ale trzeba powiedzieć, że historia już nie milczy głucho. Chcemy pamiętać. Polskie państwo chce pamiętać. Dlatego w 2011 roku został ustanowiony Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych - przypominał.
Witając gości, zauważył wyjątkowego - Tadeusza Grabowskiego, który od lat w Świdnicy walczy o prawa patriotów, a od niedawna jest założycielem Świdnickiego Stowarzyszenia Patriotycznego.
Tuż przed projekcją filmu głos zabrał Piotr Rusek, historyk, który przygotował prezentację wprowadzającą w tematykę. Kiedy opowiadał o kolejnych bohaterach, na twarzy siedzącej obok kobiety widać było wzruszenie. Co jakiś czas półgłosem dopowiadała do tego, co mówił prelegent. Ona pamięta.
Na koniec światła zgasły, a na ekranie pojawił się film dokumentalny „Legenda polskiej konspiracji” w reżyserii Bronislawa Bubiaka, opowiadający historię Stanisława Kiałki.
Kim był? Fenomenalnym konspiratorem o wielu zdolnościach, szczególnie plastycznych i humanistycznych, które wykorzystał do walki o wolną Polskę.
Stojąc w Wilnie na czele komórki legalizacji, wyrabiał dokumenty chroniące przed aresztowaniem mieszkańców Wileńszczyzny. Uratował tysiące ludzi przed śmiercią czy zsyłką na Sybir.
Potrafił tak dobrze fałszować dokumenty, że nie raz udało mu się zorganizować transport kilkuset kilogramów ładunków wybuchowych i broni z okupowanej Warszawy do Wilna.
Okrutnie katowany i bity w czasie przesłuchań przez UB, nigdy nikogo nie zdradził. Żołnierz Września 1939, oficer AK, adiutant i przyjaciel gen. Aleksandra Krzyżanowskiego, sybirak, a później historyk dokumentalista, znienawidzony przez komunistów.