Jej praca to nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy.
Miała 11 lat, gdy namalowała pierwszy obraz o tematyce sakralnej. Przy pomocy świeczki i bejcy powstał wizerunek Maryi.
Sandra Fidurska od 20 lat mieszka w Jugowie. Jej przygoda z malowaniem aniołów zaczęła się przypadkowo. Początkowo planowała tworzyć dzieła z ceramiki, aż do momentu, kiedy w jej ręce wpadła deska z kościelnej podłogi.
- Dostałam przepiękne długie dechy. Patrzyłam na nie i myślałam: kwiatki, kwiatki. Ileż można te kwiatki malować? I nagle w którymś sęku zobaczyłam twarz anioła. I tak się wszystko - wspomina pani Sandra.
Od tamtej pory anioły towarzyszą jej cały czas. Każdy jest inny, każdy wyjątkowy, przedstawiony w zupełnie inny sposób. Spod pędzla pani Sandry wyszły np. anioły pokoju, dobrej nowiny, szczęścia, dobrego domu, miłości.
Technika, którą stosuje pani Sandra może kojarzyć się z ikonami, lecz jej obrazy nimi nie są. Prace wykonywane są na deskach z odzysku, niekiedy bardzo starych, różnego pochodzenia. Niektóre pochodzą z kościołów, inne z ogrodzenia stadniny koni, a jeszcze inne z domów przeznaczonych do rozbiórki.
Gdy deski znajdą się już w pracowni, artystka każdą z nich bardzo dokładnie opisuje: z którego roku pochodzi, skąd ją wzięto, jaką funkcję pełniła wcześniej. Te, które pochodzą z kościołów, wykorzystywane są wyłącznie do tematów sakralnych.
- Anioły są symbolami nadziei, miłości, wybaczenia. Pojawiają się one podczas zwiastowania, narodzenia Chrystusa i Jego zmartwychwstania, cały czas w Piśmie Świętym są obecne. Każdy z nas ma także swojego Anioła Stróża. Ja głęboko wierzę, że one nad nami czuwają. Często zdarza się, że gdy sprzedam ikonę lub jakiś wizerunek Madonny czy Chrystusa, to na jego miejsce muszę od razu namalować nowy. Po prostu w tej mojej pracowni na górce jugowskiej czuję się samotna i ktoś musi mnie pilnować. Anioły stały się częścią mojego życia - opowiada z uśmiechem malarka.
Ciekawe jest też to, że drewno wykorzystywane do malowideł nie jest nigdy prostowane, ani przycinane tak, aby stało się idealną deską. Malarka, zanim przystąpi do pracy, długo wpatruje się w materiał, który inspiruje ją do stworzenia dzieła. W wyniku tego to postać dostosowana jest do podłoża, a nie na odwrót.
- Deska często sama narzuca mi temat - tłumaczy. Różne uszkodzenia podłoża stają się jakby częścią pracy, np. w jednej ze 100-letnich desek, na której namalowany jest anioł, tkwi stary gwóźdź.
Dla pani Sandry anioły i postacie świętych są szczególnie ważne.
- Czas malowania to właściwie kontemplacja, wyciszenie. Bardzo ważne jest też intencja, z jaką maluję. Bardzo często ktoś zamawia anioła dla kogoś, kto choruje, albo w prezencie na chrzciny czy ślub - wymienia.
Swoim świadectwem oraz pasją pani Sandra podzieliła się z uczniami gimnazjum w Nowej Rudzie-Słupcu podczas lekcji religii, na którą zaprosił ją ks. Marcin Zawada. Podczas zajęć artystka pokazywała, w jaki sposób wykonuje prace i maluje poszczególne elementy.