Miała to być akcja wśród znajomych. Okazała się akcją ogólnopolską.
Zaczęło się od zwykłej rozmowy Barbary Deryło z przyjaciółką s. Rachelą, która w lutym wyleciała na misje do Tanzanii. Siostry elżbietanki pracują na co dzień w Maganzo. Pomagają tam biednym dzieciom. Często jest tak, że jedynym posiłkiem maluchów jest to, co zjedzą u sióstr. Dzień dzieci zaczyna się bardzo wcześnie.
- Idą po wodę gdzieś do studni lub innego zbiornika z wodą. Później - do pracy w polu. Zwłaszcza w porze deszczowej praca zaczyna się nawet o 6.00. Te, które chodzą do szkoły, zaczynają zajęcia od 7.00. Idą do niej niekiedy wiele kilometrów. Tam także w ramach lekcji muszą pracować w polu, przy kukurydzy czy fasoli. Od najmłodszych lat opiekują się rodzeństwem. Nie jest tu obcy widok małego dziecka, które ma na plecach przewiązanego w kitendze braciszka lub siostrzyczkę. Po szkole zajmują się gotowaniem i dalej opieką nad rodzeństwem. Po południu kolejny raz idą po wodę. Jeśli nie chodzą do szkoły, pomagają rodzicom - opowiada s. Rachela.
W rejonie Maganzo dzieci najczęściej pracują przy wyrobie cegieł. Mali pracownicy przenoszą je na głowie. Za przetransportowanie 100 sztuk dostają w przeliczeniu na złotówki ok. 17 groszy. Do tego dochodzą głód, zaniedbanie, brak zainteresowana i czułości ze strony rodziców. Dzieci często nawet nie znają swojej tożsamości.
W Afryce jest obowiązek edukacji, jednak w praktyce wygląda to kiepsko.
- Klasy są przepełnione - 120 dzieci w jednej klasie bez ławek. Dlatego, gdy dziecko nie pojawi się w szkole, nikt go nie szuka. Często jest też tak, że dzieci w nauce mają kilkuletnią przerwę, trudno jest je z powrotem przyjąć. Na całą taką szkołę, do której uczęszcza 1000 uczniów, przypada 3-4 nauczycieli. W klasach brakuje przyborów szkolnych i rekwizytów, nie wspominając nawet o materiałach dydaktycznych. Problemem dla rodzica jest także kupienie szkolnej wyprawki i mundurka. Dobrym rozwiązaniem i pomocą byłoby przedszkole, żeby od najmłodszych lat dzieci mogły uczyć się, że życie to nie jest tylko wegetacja.
Oprócz dożywiania, misjonarki prowadzą również zajęcia dla odwiedzających je podopiecznych. - W styczniu 2019 roku planowane jest otwarcie przedszkola. Zastanawiałyśmy się, jak można im pomóc. Po rozmowie doszłyśmy do wniosku, że może to być pomoc w postaci zbiórki artykułów szkolnych - opowiada pani Barbara, organizatorka zbiórki.
Akcja miała być bardzo spontaniczna, o małym zasięgu, angażująca jedynie najbliższych znajomych. - Pewnego dnia, siedząc na Facebooku w domu, napisałam na swoim profilu post informujący o akcji i o tym, co jest potrzebne - mówi organizatorka. Pani Barbara zatytułowała go: „Pokoloruj mój świat” i opisała w nim pracę siostry i potrzeby dzieci z Maganzo. Wpis w mgnieniu oka nie tylko poruszył serca mieszkańców Kamieńca Ząbkowickiego, ale również rozprzestrzenił się na całą Polskę i poza jej granice.
- Myślałam, że ten dotrze on do mieszkańców co najwyżej mojego miasta. Byłam bardzo mile zaskoczona, kiedy tego samego dnia zaczęły się do mnie odzywać osoby z Lublina, z Krakowa, z Warszawy. Obecnie w akcję zaangażowane są szkoły, przedszkola, parafie i osoby prywatne.
Co zrobić, aby dołączyć? Akcja trwa do 15 maja. W tym czasie można zebrać takie artykuły, jak: kredki, ołówki, pisaki, gumki, temperówki. Następnie można skontaktować się z Barbarą Deryło, która osobiście odbierze artykuły. Można też samodzielnie wysłać taką paczkę do Tanzanii, pod adres: Paris P.O. BOX 56 Ushirombo-Bukombe, Tanzania, Afryka. Warto pamiętać, że siostry za odbiór paczki płacą.
Kolejną formą zbiórki jest pomoc finansowa. Osoby, które chciałyby wpłacić pieniądze na tę akcję, mogą wykonać przelew na konto Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety we Wrocławiu. W tytule trzeba wpisać: "Kredki dla Tanzanii".