W to, czym właściwie jest adoracja oraz jak ją przeżywać, zgłębiali się uczestnicy spotkania "On tu jest" - Szkoły Adoracji Najświętszego Sakramentu.
Sobotni dzień skupienia zorganizowany w parafii pw. Chrystusa Króla w Głuszycy rozpoczął się konferencją wygłoszoną przez ks. Aleksandra Radeckiego, pełniącego obecnie posługę wikariusza biskupiego ds. stałej formacji kapłanów w archidiecezji wrocławskiej. Na początek prelegent zaproponował wspólne odśpiewanie pieśni, która właściwie streszcza cały temat spotkania: "Jezusa ukrytego mam w sakramencie czcić...".
Później postawił przed oczami słuchaczy trzy obrazy. Pierwszy to ludzie stojący przed kościołem i czekający na nabożeństwo, którzy nie wchodzą do środka świątyni, bo przecież na razie nikogo tam nie ma. Drugi to staruszek, który wiele godzin siedzi nieruchomo w ławce maleńkiego kościoła na wiosce, a zapytany, o czym tak z Jezusem rozmawia, odpowiada: "O niczym, On patrzy na mnie, a ja patrzę na Niego". Trzecia scena z rekolekcji diakonów przygotowujących się do święceń kapłańskich, którym w planie narzucona została codzienna godzina adoracji Najświętszego Sakramentu, ale bez różańca, bez modlitewnika, bez Pisma Świętego. Przez pierwsze trzy dni każda minuta trwania na takiej adoracji zdawała się być wiecznością. W kolejne zaś diakoni zaczęli tęsknić za tą godziną. Każdy z tych obrazów bardzo dobrze odzwierciedla to, co przeżywa każdy z nas w kontekście spotkań z Tym, który Jest.
– Adoracja jest sposobem okazywania miłości. Ktoś, kto kocha, uwielbia adorowaną osobę. Nikt nie jest bardziej godny adoracji i uwielbienia niż sam Bóg, który jest miłością doskonałą. Ale jak się to robi? – pytał ks. Aleksander. W tym miejscu powołał się na eksperta – o. Leona Knabita. – Ten mnich z Tyńca powiedział coś bardzo pięknego: "Ważne jest, żebyśmy się modlili tak, jak potrafimy, a nie tak, jak nie potrafimy". Podpatrywanie innych jest pomocne, ale to ja mam nawiązać relację z Bogiem, taki, jaki jestem.
Podając różne wskazówki do przygotowania samego siebie do adoracji, podkreślił, że nikt nie nauczy się modlić bez modlitwy, tak, jak mówić bez mówienia.
Drugą konferencję przygotował ks. Dominik Ostrowski, członek Komisji Liturgicznej działającej przy Episkopacie Polski. W swojej nauce podjął temat, który już w tytule wydawał się oksymoronem: "Dynamiczna cisza". Powołując się na księgę "Komunia Święta i kult Tajemnicy Eucharystycznej poza Mszą Świętą" wyszczególnił 5 elementów adoracji Najświętszego Sakramentu, których nie powinno zabraknąć w czasie nabożeństwa: słowo Boże, rozważanie, milczenie, wspólna modlitwa i śpiew. Skupiając się na trzecim z nich, wyjaśniał: – Liturgiczne milczenie wiąże się zawsze z wymogiem słuchania. Tak, jak w czasie liturgii słowa lud milczy, żeby wysłuchać z uwagą czytań, co jest bardzo dynamiczną i wymagającą czynnością, tak każde zbiorowe milczenie, czy to po homilii, czy po Komunii, czy też w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu, jest czasem wewnętrznego wsłuchania się w słowo i rozważania go. Jedynie w milczącym sercu może odbywać się postawa takiego wsłuchania.
Potrzebę dynamiki ciszy w adoracji ukazał także poprzez porównanie medytacji wschodnich i chrześcijańskiej. – Medytacja transcendentalna wschodnia polega na tym, aby zamknąć oczy i mieć puste dłonie. Medytacja chrześcijańska natomiast polega na tym, żeby oczy otworzyć, a w rękach mieć Pismo Święte – wyjaśnił.
Po konferencjach i krótkiej przerwie kawowej uczestnicy Szkoły Adoracji spotkali się w małych grupach, gdzie mogli podyskutować na temat usłyszanych nauk i własnych doświadczeń. Kulminacyjnym punktem była natomiast Msza Święta, której przewodniczył bp Ignacy Dec.