Kiedy zrozumiała, że problem syna niszczy ją i rodzinę, postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce. Teraz chce dzielić się tym rozwiązaniem z innymi.
Do zakrystii świdnickiej katedry pewnego dnia weszła kobieta. Nieśmiało zaczepiła jednego z księży i opowiedziała mu swoją historię. Nie przyszła się użalać, ale powziąć konkretne działanie. – Prawie roku temu dowiedziałam się, że syn jest uzależniony. Mieszka za granicą. Na ulicy. Nie mogłam w to uwierzyć.
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.