Kiedy zrozumiała, że problem syna niszczy ją i rodzinę, postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce. Teraz chce dzielić się tym rozwiązaniem z innymi.
Do zakrystii świdnickiej katedry pewnego dnia weszła kobieta. Nieśmiało zaczepiła jednego z księży i opowiedziała mu swoją historię. Nie przyszła się użalać, ale powziąć konkretne działanie. – Prawie roku temu dowiedziałam się, że syn jest uzależniony. Mieszka za granicą. Na ulicy. Nie mogłam w to uwierzyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.