Odpowiadał w ramach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej ks. Arkadiusz Chwastyk, oficjał świdnickiego sądu biskupiego.
W kościele pw. św. Mikołaja w Świebodzicach, 7 czerwca, po uroczystym zakończeniu oktawy Bożego Ciała, ks. Chwastyk przypomniał nauczanie Kościoła na temat osób rozwiedzionych. – Z doświadczenia wiem, że często ludzie, którzy przeżywają tragedię rozwodu, zastanawiają się czy jest dla nich miejsce w Kościele. Czują się odrzuceni, i nie dość że im się nie udało małżeństwo, to jeszcze czują się naznaczeni piętnem – wspominał, dodając, że wpierw trzeba ustalić pojęcia: Kościoła jako wspólnoty ludzi grzesznych; ran na mistycznym ciele Chrystusa, wynikających z grzechu.
– Mówimy dziś też o rozwodzie. Wiemy, że Kościół nie uznaje rozwodu, ponieważ jak głosi Katechizm Kościoła Katolickiego, każde zerwanie małżeństwa jest sprzeczne z wolą Boga. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Jednak nie zawsze, tak jak przy innych grzechach, odpowiedzialność za ten grzech spoczywa na mnie. Ważne jest też to, że rozwód jest zły wtedy, gdy związek małżeński był prawdziwy. Może okazać się, że ta relacja wcale przed Bogiem nie była małżeństwem. Często ludzie przychodzą do sądu biskupiego, by wydał opinię czy w ich konkretnej sytuacji doszło do sakramentalnej więzi czy nie – mówił dalej.
Wymienił następnie trzy grupy przyczyn, które sprawiają, że mimo uroczystości, nie doszło do zawarcia małżeństwa. Po pierwsze nie każdy ksiądz może błogosławić małżeństwa, ale dodał, że bardzo rzadko się to zdarza, ponieważ diecezje mocno tego pilnują. Druga dotyczy szczerości składanej przysięgi. Mimo wypowiadanych pięknych słów, w sercu zamierza coś innego. Trzecia natomiast wynika z wewnętrznych problemów osobowościowych czy dysfunkcji nie rozumie czym jest małżeństwo lub nie potrafi go realizować.
W pozostałych sytuacjach, które uniemożliwiają wspólne życie, Kościół dopuszcza separację, którą zaleca w sytuacji zdrady i braku przebaczenia lub gdy współmałżonek stanie się zagrożeniem zdrowia lub życia drugiej osoby czy ich dzieci. W dotychczas omówionych przypadkach droga do sakramentów nie jest zamknięta.
Inaczej jest natomiast w przypadku związania się z kolejną osobą po wcześniejszej separacji czy cywilnym rozwodzie. – Tak jak przy każdym konkubinacie, tu również pojawia się trudność przy korzystaniu z sakramentów. Brakuje tu mocnego postanowienia poprawy, bo wybiera się życie w grzechu. Z takiej relacji, mimo braku legalizacji związku, wynikają jednak obowiązki, zwłaszcza gdy jego owocem są dzieci. Wówczas większym złem byłoby zostawienie drugiej osoby. W takiej sytuacji, mimo iż nie można korzystać z sakramentów, to Kościół wciąż jest otwarty na człowieka. Kościół jest dla grzeszników, dlatego zachęca takie osoby do modlitwy i zaangażowania w życie wspólnoty – wyjaśniał, dodając, że głośny dokument papieski „Amoris laetitia” mówi o towarzyszeniu takim osobom przez przedstawicieli Kościoła, zwłaszcza kapłanów.