To dla żydowskich dzieci ryzykowała życie, wyprowadzając je z getta. Swoim przykładem pociągała innych, dzięki czemu uratowano 2,5 tys. maleńkich istnień. W dekadę od odejścia Ireny Sendlerowej świdniczanie upamiętnili jej postać w mieście. 
Jej imieniem nazwano nowe rondo, które powstało 
u zbiegu ulic Polnej Drogi, Wałbrzyskiej i Jana Kochanowskiego. O taką nazwę wnioskowali: Towarzystwo Regionalne Ziemi Świdnickiej, Szkoła Podstawowa nr 8 im. Kawalerów Orderu Uśmiechu, Stowarzyszenie Aktywności Obywatelskiej „Carpe Diem”, Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci Chorych „Serce” i Młodzieżowa Rada Miasta Świdnicy. Na otwartym w poniedziałek przez władze miasta rondzie znalazł się również kamienny obelisk na cześć Ireny Sendlerowej.
Bohaterkę czasów wojny będzie w Świdnicy upamiętniał także mural. Jest dziełem Roberta Kukli. Namalowanie go zajęło mu tydzień, a jako wzór posłużyła mu jego rodzina – żona, syn Piotr i siostrzeniec Krzyś. Ścienne malowidło znajduje się przy ul. Dworcowej 3, a w jego odsłonięciu uczestniczyli Janina Zgrzembska – córka Ireny Sendlerowej, i Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, z którego inicjatywy rok 2018 został ogłoszony rokiem działaczki na rzecz żydowskich dzieci.
Goście uczestniczyli również w uroczystej gali w gmachu I LO. – Dzieliła się całą sobą, całym sercem z całym światem. Jakieś fluidy od niej płynęły, bo przyciągała do siebie dobrych ludzi. To ważne, jeśli wyobrazimy sobie, że aby uratować jedno dziecko narodu skazanego na zagładę, potrzeba było zaangażowania 
10 osób dorosłych – wspominała córka bohaterki.
Ostatnim akcentem tego dnia był spektakl słowno-muzyczny „Dusze zamknięte w słoiku”, który wystawiono w Teatrze Miejskim. Przedstawienie przypominające bogactwo żydowskiej kultury przygotowały wspólnie dzieci ze Szkoły Muzycznej i Miejskiego Domu Kultury w Świdnicy.