Do stoszowickiej Matki Bożej Pocieszenia po raz 11 wspólnie pielgrzymowali mieszkańcy Łagiewnik i Jaźwiny.
Przypomnijmy, że historia wędrówki mieszkańców Łagiewnik sięga 1837 r., kiedy to mieszkańcy 2 lipca wyruszyli prosić Matkę Bożą o uchronienie przed panującą wówczas epidemią cholery. Po około 100 latach jednak tradycja z różnych przyczyn umarła. Reaktywował ją Wiesław Najdek, który na informacje o wędrówce natrafił przypadkiem, przeglądając kroniki Łagiewnik. Z roku na roku rośnie liczba jej uczestników, a ci, którzy idą, nie wyobrażają sobie opuścić kolejną.
– Zaczynaliśmy od 12 osób. Szliśmy sami, bez księdza, przechodząc przez Oleszną i Słupice. Po kilku latach włączył się w pielgrzymowanie mój brat, który doszukał się informacje, że pielgrzymka w pierwotnym założeniu szła nie przez Oleszną, ale Ratajno, więc zmieniliśmy nieco trasę. W tym roku idzie nas ponad 60 osób, a jak doliczyć do tego mieszkańców Jaźwiny, to jest nas ponad setka. Cieszymy się sobą i czujemy na tej pielgrzymce jak rodzeństwo, które wspólnie idzie do mamy – mówi Alina, która od początku chodzi na pielgrzymkę do Stoszowa.
Z pielgrzymami szli w tym roku dwaj kapłani – ks. Paweł Łabuda i ks. Adam Woźniak, którzy animowali modlitwę, wspólny śpiew czy konferencję. – Idziemy jak małe dzieci, które wiedzą, że u mamy znajdą wszystko. Ona pogłaszcze, przytuli, otrze łzy, ale i da coś na osłodę. Jesteśmy wdzięczni mieszkańcom Stoszowa, którzy nas częstują ciastem i kompotem, bo po tych kilku godzinach wędrówki z bagażem intencji można się trochę zmęczyć – mówił z uśmiechem ks. Paweł.
I tym razem na pielgrzymów z Łagiewnik przy grocie z Matką Bożą Płaczącą z La Salette czekali mieszkańcy Jaźwiny. – Wszystko zaczęło się przed laty, gdy był tutaj o. Stanisław Golec CSsR, który na zakończenie trzydniowego przygotowania do obchodów odpustu, zaproponował pielgrzymkę i Apel Jasnogórski przy sanktuarium. Żegnany obiecał, że przyjedzie kolejnego roku, jeśli będziemy kontynuować tę wspólną modlitwę. I tak jesteśmy tu po raz 31 – opowiadał ks. Stanisław Kucharski, proboszcz parafii. Dodał, że najważniejsze w tym spotkaniu z Matką Bożą jest popatrzeć jej w oczy, bo kiedy się z kimś rozmawia, to trzeba mu patrzeć w oczy.