Kiedy dziewięć lat temu ks. Roman Tomaszczuk z zaprzyjaźnionymi małżeństwami po raz pierwszy wyruszyli na kajaki, nikt nie spodziewał się, że inicjatywa stanie się tradycją.
Pomysł był prosty: małżonkowie wyjeżdżają na kilka dni bez dzieci, rodziny, obowiązków domowych, by mieć czas tylko dla siebie. – Na wodzie można nagadać się do woli, podziwiać przyrodę, a gdy trzeba – wspólnie pokonać przeszkody. To dobry sprawdzian umiejętności współpracy – mówi Artur, uczestnik spływu.
Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.