Jest rok 1912. Planując swój urlop, niemiecka filozof pochodzenia żydowskiego nie po raz pierwszy wybiera Zieleniec, leżący nieopodal dusznickiego kurortu...
Tutaj ze swoimi siostrami cieszyła się urokami górskiego powietrza. W autobiografii zaznaczyła, że właśnie w Dusznikach-Zdroju po raz pierwszy ujrzała prawdziwe góry. Wspomina również o swoich spacerach, po których z pełnym dzbanem jagód udawała się do miasteczka, by obdarować owocami matkę Hansa Bibersteina, swojego przyjaciela i późniejszego szwagra.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.