Dziś obaj mają ponad 70 lat. Brakuje im sił i następców. A obaj nauczyli się fachu od tego samego człowieka...
Kiedy pan Stanisław przyjechał do Świdnicy w 1945 r., zatrudnił się w ochronie miasta. Szybko jednak się przebranżowił i został konwojentem rozwożącym towar po sklepach. Tak poznał swoją żonę. Tak też dał się poznać jako odpowiedzialny człowiek. – Na te tereny przyjechało wówczas mnóstwo ludzi ze Wschodu. Ksiądz, który tu nastał, szukał kogoś właściwego na kościelnego. Z pierwszymi kandydatami miał już trochę nieprzyjemnych doświadczeń. Jeden zaglądał do kieliszka, drugiego za bardzo interesowały złocenia i szukał w świątyni mitycznych skarbów. Inny nie przychodził albo się spóźniał. Proboszcz zaczął pytać wiernych i ci polecili mu tatę, Stanisława Psiuka – opowiada pan Janusz, aktualny kościelny w świdnickiej katedrze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.