Najbardziej znany w Czechach proboszcz przyjechał promować swoją książkę. W rozmowie tłumaczył dlaczego uważany jest za kontrowersyjnego.
Jedno z niedzielnych kazań w Lanškrounie (Czechy). Tamtejszy proboszcz poprosił wiernych, by zmienili stale zajmowane przez siebie miejsca. Ci, co siedzą po prawej by się przesiedli na lewą stronę i odwrotnie.
- Przez lata patrzycie na księdza, ołtarz, cały kościół z tej samej perspektywy. Czasem jednak warto spojrzeć z innej strony, a może się okazać, że pewne czynności czy elementy będą wyglądały inaczej – wyjaśniał eksperyment ks. Zbigniew Czendlik.
Ten najpopularniejszy proboszcz w Czechach przyjechał 17 października do Dzierżoniowa, by promować swoją najnowszą książkę „Bóg nie jest automatem do kawy”.
- Kiedy poznałem ks. Czendlika, pomyślałem, że to może rzeczywiście jest „ksiądz dla ateistów” i może ja go powinienem troszeczkę posłuchać. A kiedy zacząłem go słuchać, to wpadliśmy na taki pomysł, by wydawnictwo, które reprezentuję wydało książkę Zbyszka, wywiad rzekę, który przeprowadziła z nim Markéta Zahradníkova noszący tytuł „Postel, hospoda, kostel” (Łóżko, knajpa, kościół) – rozpoczął prowadzący rozmowę Mariusz Szczygieł.
Odnosząc się do określenia, które użył dziennikarz, pochodzący z Polski kapłan powiedział, że w czasie promocji książki w Warszawie zapytano go o duchowego guru, przykład na którym się wzoruje. I wtedy odpowiedział, że takim wzorem jest ateista.
- Zdecydowałem się tak powiedzieć, bo myślę, że człowieka może ubogacić ten, kto inaczej myśli. Nie ktoś, kto patrzy na świat jak ja. Dlatego uważam, że Czesi są mi bliscy, bo jesteśmy zupełnie inni -wyjaśniał zaproszony gość, dodając, że wierzący często traktują Pana Boga jak automat do kawy, do którego zwracają się, gdy czegoś potrzebują.
Dziennikarz pytał również o nauczanie ks. Czendlika, przedstawiany przez niego obraz Boga. W odpowiedzi usłyszał, że czeski proboszcz odrzuca wizję, którą przekazali mu rodzice, katecheta czy księża w dzieciństwie. – Ja zawsze powtarzałem mojej mamie, że wygląda w kościele jakby ją zdjęli z krzyża. I mam wrażenie, że w Kościele mamy taką wizję Boga, jakby On się kochał w naszym bólu, cierpieniu, strapieniu. To jest fałszywy obraz Boga, który w sobie budujemy – dodał.
Tłumaczył też, że nie nosi koloratki, bo uważa że księża powinni świecić przykładem, a nie uniformem. Sam kupuje markowe ubrania, bo jak twierdzi - Jezus też nosił drogą tunikę, o którą żołnierze rzucali losy. Spotkanie z kontrowersyjnym księdzem zakończyło się możliwością zakupu książki z autografem autorów.