Służba Liturgiczna z kilku miejscowości diecezji wyjechała do Włoch, by poznać tamtejszych świętych i spotkać się z papieżem Franciszkiem.
Organizatorem wyjazdu od 21 do 27 października był ks. Krzysztof Ora, diecezjalny duszpasterz służby liturgicznej.
- Chcieliśmy w ten sposób nawiązać do św. Stanisława Kostki, patrona młodych. Później okazało się, że na trasie odwiedzimy miejsca związane z innymi świętymi, takimi jak św. Franciszek z Asyżu czy św. Ojciec Pio. Uczestnicy mogli nie tylko zobaczyć te wyjątkowe miejsca, ale i poznać historię włoskich świętych - wyjaśnia ks. Krzysztof.
Wraz z nim na pielgrzymkę z ministrantami, lektorami i innymi grupami liturgicznymi, pojechali księża z Bystrzycy Kłodzkiej i Polanicy-Zdroju oraz rodzice najmłodszych.
- Z ministrantami pracuję na co dzień i widziałem jak ważny był dla nich ten wyjazd. Poza miejscami świętymi, duże wrażenie zrobiło też Monte Cassino. Co innego jest bowiem słyszeć o bitwie na lekcji historii, a co innego zobaczyć miejsce walk - wyjaśnia ks. Gabriel Horowski z Bystrzycy Kłodzkiej.
W drodze pielgrzymi zwiedzili również rzymskie Koloseum, Forum Romanum, Kapitol i inne znane z wycieczek miejsca. Spotkali się też z Ojcem Świętym Franciszkiem, zobaczyli cudowne oblicze w Manoppello czy Grotę św. Michała Archanioła.
- Najbardziej zbudowała mnie postawa tych młodych ludzi. Nie dość, że mieli otwarte na poznawanie umysły, to jeszcze bardzo szybko się ze sobą zgrali i wspólnie chcieli dawać świadectwo tego kim są. Odważnie w strojach liturgicznych brali udział w liturgii czy przykładając się do przygotowania asyst. W drodze powrotnej już myśleliśmy o kolejnym wyjeździe, ale dokąd się udamy to jeszcze tajemnica - uśmiecha się ks. Krzysztof Ora.
Wyjątkowe podsumowanie stworzyła pani Marta, jedna z uczestniczek.
Kiedy ks. Ora pielgrzymkę planuje,
wtedy nasz budżet szybko się rujnuje.
Każdy z nas sięga do swej kieszeni
bo czujemy się zachęceni.
Gdy dzień wyjazdu już nadchodzi
Każdy z nas jakby na szpilkach chodzi.
Wtedy kierowcy się szykują
I najlepsza grupę w autobus pakują.
Ks. Paweł z Markiem siły gromadzą
bo zaraz nasze walizki do luku dadzą.
Ale co to dla nich kilogramy,
jakieś tam drobne, małe gramy.
Ks. Gabryś przecież im pomoże,
bo On bagaże dźwigać może,
To frajda wielka jest dla niego,
pomagać zawsze swoim kolegom.
Gdy już autobus spakowany,
Ks. Prałat mówi: wszyscy wsiadamy!
Nie minie chwila, już wszyscy siedzą,
i swe zapasy ze smakiem jedzą.
Nie trwa to długo, bo już modlitwa
ważna jest przecież duchowa bitwa.
Po niej zaś każdy spać spokojnie może,
przecież nasz Pan Bóg we wszystkim pomoże.
Gdy już sobie smacznie śpimy,
Ks. Gabryś wychwytuje nasze głupie miny.
Śmieje się przy tym do rozpuku,
dobrze, że nie ląduje one na Facebooku.
Za to ks. Ora nie próżnuje,
i wszystkie relacje tam ładuje.
Nikt tego Mu nie cenzuruje,
strach pomyśleć, kto to skomentuje.
Lajki się sypią jednak jak z worka,
taka to Jego codzienna orka.
Ks. Mateusz zaś modły odmawia,
i nad egzystencja człeka rozprawia.
A my owieczki za ks. Pawłem podążamy,
i uważnie każdego Jego słowa słuchamy.
Chłopcy zaś nasi czasem dokazują
I u niektórych ból głowy wywołują.
Jednak nikomu się wracać nie spieszy,
bo każdy z nas z tego czasu się cieszy.
Niech ks. Krzysztof zatem nie próżnuje,
I kolejną pielgrzymkę już nam szykuje.