Biskup Ignacy Dec spędził listopadowe święta w rodzinnym Leżajsku, gdzie odwiedził miejsce spoczynku najbliższych.
W czasie wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych biskup celebrował Mszę św. w leżajskiej bazylice.
- Wśród wielu nauk, które studiuje się na uniwersytetach, jest jedna wyjątkowa. Nazywa się futurologia. Jest to nauka o przyszłości. I wiemy, że kto dobrze przyszłość zaprogramuje, stworzy dobre plany, ma później większe sukcesy. Również w strukturach państwowych są takie komórki, które przewidują, co się może zdarzyć w przyszłości, planując poczynania. Kościół też ma taką futurologię, naukę o tym, co będzie w przyszłości i to tej najdalszej. Nazywa się ją eschatologią. Mówi ona o rzeczach ostatecznych, o których w tych dniach listopadowych szczególnie myślimy - wyjaśniał w homilii biskup.
Następnie cytując słowo Bożę, próbował odpowiedzieć na pytanie o cel listopadowej obecności na cmentarzach. Wśród najważniejszych rzeczy wymienił wielbienie Boga,dar modlitwy dla najbliższych i dar nawrócenia.
Zwrócił też uwagę na dar drugiego człowieka, który daje nam Bóg. - Dziękujemy dziś za naszych poprzedników, za to, że mieliśmy dobrą mamę, dobrego tatę, nad których grobami dzisiaj stajemy. Myślimy o domu rodzinnym, z którego wyszliśmy, wspominamy zmarłych sąsiadów, znajomych, niektórych kolegów i koleżanki. Pan Bóg nam dał te osoby na różnych etapach naszego życia. Ale przede wszystkim dał nam rodziców. To jest pierwszy dar, który otrzymaliśmy. Dom rodzinny, z którego wynieśliśmy wiano ważne, do którego wracamy - wiano dobrego wychowania, zasad wyniesionych z domu rodzinnego - zaznaczył.
Po Mszy przewodniczył nabożeństwu za zmarłych na cmentarzu przyklasztornym, gdzie pochowani są jego rodzice - Aniela i Wojciech Dec. Biskup zatrzymał się nad ich grobem, ukląkł i ucałował kamień grobowca.