Ponad 300 osób maryjny miesiąc rozpoczęło wizytą u Matki Bożej Dobrej Rady i Mądrości Serca.
Piątek, 1 maja, godz. 8.00. Pod świdnicką katedrą zrobiło się tłoczno. Pobłogosławieni przez bp. Ignacego pątnicy wyszli w mającą mieć około 20 km trasę. Prowadził ich ks. Krzysztof Ora, a wraz z nim również ks. Adam Woźniak i ks. Roman Tomaszczuk, który 17 lat temu zainicjował wspólną wędrówkę do MB Dobrej Rady i Mądrości Serca. Jak sam wspominał w czasie Mszy św. w Wirach, to nie tylko pomysł na spędzenie wolnego dnia, ale i forma świadectwa.
- Często na pielgrzymkę ruszamy z dość ociężałym sercem. Trudno jest nam się zebrać, a niejednokrotnie musimy stoczyć walkę, żeby się zebrać, policzyć. Odpowiedzieć sobie na pytanie: czy mi się chce? A może w tym roku nie potrzebuję? Pogoda taka nie pewna. Jednak ostatecznie zdecydowaliśmy się wyjść z naszej codzienności po to, żeby zamanifestować naszą wiarę. Mijało nas kilkadziesiąt aut, ludzie w nich patrzyli na nas i musieli się zastanowić nad tym, co robimy – rozpoczął homilię ks. Roman Tomaszczuk, podkreślając, że to świadectwo pątnicy dadzą również w szkołach czy miejscach pracy, kiedy ktoś zapyta o pierwszą „majówkę”.
Tradycyjnie w Wirach czekał również poczęstunek, po którym pątnicy ruszyli w górę na Przełęcz Tąpadła. Na trasie towarzyszyły im stacje Drogi Krzyżowej, które rozważali. – Bardzo lubię ten moment, kiedy mijamy grillujących i odpoczywających ludzi. A my padamy na kolana i śpiewamy „kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie”. Widzę wtedy jak bardzo to co robimy jest inny - dodał ks. Tomaszczuk.
Czas na modlitwę i skupienie na Bogu doceniają również inni pielgrzymi. - Jestem na pielgrzymce do Sulistrowiczek pierwszy raz i to, co mnie tu zachwyciło, to czas na modlitwę po drodze. Nie było jakiś niepotrzebnych rozmów, narzekania. Wszyscy dobrze wiedzieli po co idą. Świadczyły o tym również intencje wyczytywane przy modlitwie różańcowej. To niesamowite z jaką wiarą ludzie idą do Matki Bożej – komentuje Justyna, jedna z uczestniczek. Dodaje, że zarówno w drodze, jak i na postojach, ale szczególnie na Mszy św. czuć było ducha wspólnoty.
Zarówno w Sanktuarium, jak i na trasie w Gogołowie i Wirach pielgrzymów witano z radością i niezwykłą gościnnością.