Wśród ośmiorga młodych, którzy wyjadą do najuboższych krajów, by głosić Ewangelię, znalazła się mieszkanka naszej diecezji.
O uroczystości rozesłania misyjnego, które odbyło się w niedzielę 9 czerwca, poinformował wrocławski Gość Niedzielny (tutaj). W tym roku wrocławski oddział Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego "Młodzi Światu" przygotował 8 wolontariuszy, wśród których znalazła się Magdalena Kubińska pochodząca ze Świebodzic.
To nie pierwszy jej wyjazd do Mongolii. W ubiegłym roku w czasie rozesłania (Na koniec świata za ks. Bosko) również odwiedziła ten kraj, relacjonując swoje wrażenia na bieżąco dla świdnickiej edycji Gościa Niedzielnego (Jak wieża Babel).
Jak to się stało, że 21 czerwca znów poleci z Warszawy do Ułan Bator? Żartobliwie odpowiada, że Bóg zna nasze pragnienia i to Jego sprawka. - Po zeszłorocznym krótkim wolontariacie miałam ogromny niedosyt. Wtedy było to dla nas nowe miejsce. Każdy ruch był niepewny. Dopiero odkrywałyśmy nową ziemię. Po powrocie z utęsknieniem oglądałam zdjęcia, wspominałam wiele sytuacji i zdarzeń, byłam też w kontakcie z tamtejszym mieszkańcami. W październiku ponownie stanęłam przed decyzją: czy złożyć podanie na ten rok ,czy nie. Bardzo się tego obawiałam, bo serce chciało wrócić, dokończyć to, co zaczęłyśmy. Ale rozum mówił, że nie wiadomo, czy i tym razem trafię do tego samego miejsca - wspomina.
Dodaje, że zaczęła gorliwie się modlić. - Podczas rozmowy przedwyjazdowej ks. Jerzy zasugerował mi, że to jednak będzie inny kraj. Bardzo się tym zmartwiłam, bo przecież nie taki był mój plan. Pozostało mi jedynie czekać na decyzję. Kiedy przed samymi świętami Bożego Narodzenia otrzymaliśmy "bilet na misje", a tam była Mongolia, płakałam z radości - mówi z uśmiechem na twarzy Magda.
Ze szczęścia w przygotowaniach postanowiła dać z siebie wszystko. - Szlifuję swój angielski, staram się poznać nieco więcej mongolskiego. Jesteśmy już po szczepieniach. Do Mongolii nie ma żadnych obowiązkowych, ale są zalecane i my z tego zalecenia korzystamy - dodaje. Teraz zostało już tylko spakować się i czekać na wylot.
Co zabiera ze sobą? - W tym roku w Niemczy udało się zorganizować "prymicje z misją" o. Michała Serwinskiego CMF. Zamiast kwiatów zakonnik zdecydował się poprosić o artykuły szkolne dla dzieci i do naszego biura przyjechał z całym samochodem rzeczy. Coś niesamowitego. W zbiórkę zaangażowali się też wiele szkół i ludzi, znajomi znajomych, którzy zaskoczyli nas ilością dosłownie wszystkiego - cieszy się.
Obiecuje, że i tym razem będzie się z naszymi czytelnikami dzieliła swoim doświadczeniem z Mongolii.