Klaryska była prawdziwą artystką. Malowała obrazy, grała na organach, służyła chorym siostrom. Siły odzyskiwała przed Najświętszym Sakramentem.
W wieku 91 lat odeszła do wieczności. Uroczystościom pogrzebowym w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego 9 września przewodniczył bp Ignacy Dec.
W homilii podjął refleksję na temat celu ziemskiej wędrówki. - Od czasu do czasu ocieramy się o śmierć osób nam bliskich, w waszym przypadku - o śmierć sióstr, które odchodzą z waszej wspólnoty zakonnej, z tego świata do grona osób, które są w wieczności. W takich sytuacjach rodzi się w nas refleksja, że my także kiedyś umrzemy, że nasi najbliżsi, którzy pozostan,ą będą się za nas modlić. Gdy ocieramy się o śmierć naszych bliskich, pytamy, dokąd idą, czy się jeszcze z nimi spotkamy... – mówił, dając odpowiedź z Pisma Świętego: "Wiemy, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką ludzki uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie".
Wyrażając wdzięczność Bogu za dar życia s. Bonawentury, biskup przypomniał jego najważniejsze fakty. - Siostra Maria Bonawentura urodziła się 18 października 1928 r. w Godziszowie k. Janowa Lubelskiego. Drobna i niezwykle niskiego wzrostu Lenka, jak nazywano ją w domu, była oczkiem w głowie rodziców, Marianny i Juliana Buchnatów, oraz trzech starszych braci. Wychowywała się w Lublinie, w atmosferze miłości, wzajemnego szacunku, pobożności i świadomego patriotyzmu. Szczęśliwe dzieciństwo przerwał wybuch wojny - opowiadał biskup.
Po wojennej tułaczce rodzina Aleksandry (takie imię nosiła przed wstąpieniem do zgromadzenia) osiedliła się w Brzeźnicy na Dolnym Śląsku. Tu po ukończeniu szkoły średniej i maturze Lenka zdecydowała się wstąpić do wspólnoty mniszek Klarysek od Wieczystej Adoracji w Ząbkowicach Śląskich.
Na obłóczynach 30 kwietnia 1952 r. otrzymała imię Maria Bonawentura od Niepokalanego Poczęcia NMP. Pierwsze śluby zakonne złożyła 4 maja 1953 r., a profesję wieczystą 3 maja 1959 roku. W klasztorze przez wiele lat powierzano jej odpowiedzialność za formację najmłodszych sióstr. Jako nowicjuszka odkryła i rozwijała talent malarski. Spod jej pędzla wyszło wiele obrazów zdobiących dziś klasztor i kościół zakonny oraz świątynie w okolicach Ząbkowic Śląskich. Jako organistka dbała o odpowiednią oprawę liturgiczną Mszy św. i nabożeństw. Przez długi okres opiekowała się jako infirmerka chorymi siostrami, służąc im z wielką miłością i cierpliwością.
Z biegiem lat ubywało jej sił fizycznych, a s. Bonawentura składała codzienny dar modlitwy i cierpienia z właściwą sobie pogodą ducha. Do ostatnich chwil zachowała pamięć i jasność umysłu. Codziennie uczestniczyła we Mszy św. i spieszyła na adorację Najświętszego Sakramentu. Dobry Bóg pozwolił jej przeżyć piękny jubileusz 60 lat profesji zakonnej. Na cztery dni przed śmiercią przeszła zawał serca i udar mózgu. Zasnęła w Panu 5 września 2019 roku.
Jeśli zainteresowała was historia s. Bonawentury, więcej na jej temat znajdziecie w papierowym wydaniu świdnickiej edycji „Gościa Niedzielnego” już w przyszłym tygodniu (38/2019). Dowiecie się z niego, co łączyło zmarłą siostrę ze św. Janem Pawłem II i jakie były losy jej rodziny w czasie wojny. Opowiemy także więcej o jej pracy w klasztorze.