W świdnickiej katedrze bp Ignacy Dec przewodniczył Mszy św. upamiętniającej jednego z najdłużej służących w parafii proboszczów.
W homilii 26 stycznia, dokładnie 25 lat od śmierci ks. Dionizego Barana (26 stycznia 1995 r.), przypomniał jego sylwetkę. - Urodził się 4 października 1913 r. w niewielkim miasteczku - w Sieniawie nad Sanem, koło Jarosławia, w dzisiejszym powiecie przeworskim, w Galicji, w zaborze austriackim. Jego rodzice Jan i Zofia z d. Buśko, mieli cztery córki i dwóch synów. Z rodzinnego domu wyniósł [spadek] w postaci dobrego, religijnego i patriotycznego wychowania. Szkołę Podstawową ukończył w rodzinnej miejscowości, zaś do Liceum Ogólnokształcącego uczęszczał w Leżajsku, a następnie w Jarosławiu. Wstąpił do Niższego Seminarium Duchownego we Lwowie, które zakończył maturą w 1934 r. Odkrywając w sobie powołanie kapłańskie, wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Łucku na Wołyniu - przypominał biskup czasy młodości byłego katedralnego proboszcza.
Opisując historyczne tło rozwoju powołania ks. Barana, biskup wymienił placówki, w których posługiwał wspominany kapłan. - Po święceniach, które przyjął 15 października 1939 r., w trudnym okresie wojennym, w latach 1939-1943 był kolejno kapelanem sierocińca w Łucku, proboszczem parafii Perespa k. Kowla, wikariuszem w Kowlu i proboszczem parafii Sienkiewiczówka w dekanacie Łuck. Wiosną 1943 r. nasiliły się mordy band UPA na Wołyniu. Ksiądz Baran kilkakrotnie cudownie uniknął śmierci. Ze swoimi ludźmi z Sienkiewiczówki schronił się w Łucku. Tam bp Szelążek mianował go proboszczem katedry łuckiej. W katedrze zakończył swoją dwuletnią posługę latem 1945 r. i w sierpniu tegoż roku wraz z polską ludnością musiał opuścić Łuck i poprzez Lublin, gdzie przebywał kilka miesięcy, przybył na tzw. Ziemie Odzyskane, do Wrocławia, skąd go skierowano do parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzegu nad Odrą - mówił bp Ignacy.
30 września 1957 r. ks. Dionizy otrzymał od bp. Bolesława Kominka nominację na proboszcza parafii pw. św. Stanisława i św. Wacława w Świdnicy. Zarządzał parafią do 27 czerwca 1983 r., a następnie był w tym miejscu rezydentem. "Jako duszpasterz świdnicki cieszył się wielkim szacunkiem i miłością wiernych. Wzorowo prowadził kancelarię parafialną (...), przeprowadził wiele prac konserwatorskich w kościele parafialnym i w kościołach filialnych. Jego staraniem między innymi odnowiono polichromie, ołtarze, zabytkowy obraz Matki Boskiej Świdnickiej i pomnik świętego Floriana (...). Ksiądz prałat słynął jako świetny kaznodzieja. Kazania swe urozmaicał cytatami z polskiej poezji romantycznej i wygłaszał je pięknym stylem. W czasie stanu wojennego plebania stała się ośrodkiem opieki nad potrzebującymi i w niej rozdzielano dary przychodzące z zagranicy" - pisze na jednym z portali Edmund Nawrocki, pasjonat historii.