W Rzymie studiuje ponad 40 duchownych z Polski. Połowa z nich została na miejscu. Jak wygląda ich sytuacja?
Zapytaliśmy o to ks. Łukasza Bankowskiego z diecezji świdnickiej, który został na Półwyspie Apenińskim.
- "Tutto andrà bene", czyli wszystko będzie dobrze, mówią Włosi w tych dniach, przekazując sobie słowa pocieszenia. Wszystko będzie dobrze? Myślę, że nadzieja zawieść nie może i jeszcze kiedyś wrócimy do normalności. Póki co, jest promyk nadziei. Nikt z nas nie jest zarażony. Od 2 tygodni jesteśmy zamknięci. Nie opuszczamy domu. Nikt do tej pory nie wykazał objawów, więc wydaje się, że dla nas najgorsze minęło. Teraz trzeba tylko czekać, aż minie epidemia - podkreśla ks. Łukasz.
Dodaje, że z 40 księży studentów z całej Polski, którzy na co dzień studiują w Rzymie i mieszkają w Papieskim Instytucie Polskim, została połowa.
- Życie w Rzymie zmieniło się diametralnie. To już nie miasto, które znaliśmy. Tętniące życiem, wypełnione turystami. Miasto jakby zamarło, ale każdego dnia, śpiewając w naszej domowej kaplicy suplikacje, błagamy, aby Miłosierny na nowo je rozbudził. Byśmy mogli wrócić na uniwersytety i nadal kontynuować normalnie naukę - mówi ksiądz student z diecezji świdnickiej.
Opowiada też o tym, jak wygląda życie teraz. O planie dnia, którego stara się przestrzegać, i lęku, który mu towarzyszy. Jeśli jesteście zainteresowani jego relacją, zachęcamy do pobrania e-wydania "Gościa Niedzielnego" ze świdnickim dodatkiem, w którym ukaże się całość jego wypowiedzi. Można też kupić PDF i sobie wydrukować.
Uspokajamy jednak, że ks. Łukasz jest bezpieczny. - Na nowo zobaczyłem, jak dobre jest serce człowieka. Otrzymałem chyba setki wiadomości z zapytaniem o zdrowie i o całą sytuację tutaj. Nie tylko od rodziny i przyjaciół, co z resztą logiczne, ale od wielu - wydawałoby się - przypadkowych osób. Od parafian z Bielawy, których przecież zostawiłem już prawie 3 lata temu, od młodzieży, dla której w tym czasie głosiłem rekolekcje, i wielu innych. To niesamowite i bardzo budujące, kiedy pamiętają i zapewniają o modlitwie - kończy, dodając, że w tym czasie to modlitwa jest naszą siłą i tarczą. Trzeba więc wierzyć, że z Bożą pomocą "tutto andrà bene".