O oddawaniu czci krzyżowi i zanoszeniu pod niego życiowych trudności mówił bp Ignacy w czasie liturgii Męki Pańskiej w świdnickiej katedrze.
Jeszcze przed odśpiewaniem przekazu o męce i śmierci Chrystusa, bp Ignacy upadł na twarz przed tajemnicą, która dokonała się w Wielki Piątek.
- W czasach pogańskich krzyż był szubienicą, na której wieszano przestępców. Był narzędziem zbrodni, znakiem hańby i pogardy. Zmienił jednak swoje znaczenie z chwilą, gdy zawisł na nim Syn Boży. Stał się wtedy ołtarzem zbawczego cierpienia, ołtarzem złożenia Bogu przebłagalnej ofiary za grzechy ludzi. Stał się znakiem miłości Boga do ludzi, znakiem zbawienia, tronem królewskim Zbawiciela i godłem chrześcijańskim - przypominał biskup.
Potem odniósł się do współczesnego patrzenia na krzyż i jego miejsce w życiu chrześcijan.
- Krzyż jako święty znak zbawienia zasługuje na szczególną cześć i uwielbienie. Wielu ludzi oddało swoje życie za wierność krzyżowi. A wrogowie chrześcijaństwa, różni oprawcy prześladujący wyznawców Chrystusa, najczęściej chcieli zmusić ich do znieważenia krzyża (…). My też mamy swoje krzyże, nazywamy je cierpieniami i mogą one być fizyczne i duchowe. Od tego nie jest wolny żaden mieszkaniec ziemi. Tym krzyżem, który dzisiaj dotyka niemal wszystkie narody świata, jest pandemia koronawirusa - mówił.
Zachęcał, by wszystkie te bóle zanosić pod Chrystusowy krzyż, ale i go bronić przed tymi, którzy na niego plują.
- Wojna o krzyż nigdy się nie skończy. Diabeł znienawidził krzyż, bo na nim został pokonany. Dlatego będzie beznadziejnie niszczył krzyż przez ludzi, którzy mu ulegają, którzy dają się mu opanować. Drodzy bracia i siostry, niech tegoroczny Wielki Piątek przeżywany z krzyżem pandemii przeniknie blask krzyża z Golgoty. Niech krzyż Chrystusa uzdrowi ten świat w wymiarze cielesnym i duchowym - zakończył homilię bp Ignacy.