Wczoraj strzegomianie pożegnali proboszcza, dziś w ostatnią drogę wyruszyli ze swoim organistą.
Andrzej Falkiewicz przez 23 lat posługiwał jako organista w parafii Najświętszego Zbawiciela Świata i Matki Bożej Szkaplerznej w Strzegomiu. Odszedł do wieczności 30 czerwca, w wyniku obrażeń, jakich doznał na skutek wybuchu pyłu węglowego w zakładzie wypalania cegieł w Jaroszowie, gdzie pracował.
- Właściwie wraz ks. Markiem od samego początku tę parafię wspólnie stawiali na nogi. Nie było tu nigdy innego organisty. Był bardzo charyzmatyczny, energiczny. Ludzie bardzo go lubili, a on potrafił pobudzać ich do śpiewu - mówi Łukasz Lesiów, który wraz z żoną przez 13 lat prowadził w parafii scholę i ściśle współpracował z panem Andrzejem. Łukasz Lesiów zna go już od dzieciństwa, oboje pochodzą z Jaroszowa, gdzie zmarły mieszkał. Pamięta go, jak wraz bratem tworzył weselną kapelę, która w latach 80. ub. wieku nie miała sobie równych. Później całą swoją muzyczną pasję realizował już jako organista.
Losy życia ks. Marka Żmudy i Andrzeja Falkiewicza były ze sobą związane tak ściśle, że nie tylko przez prawie ćwierć wieku mogli ze sobą współpracować, ale Bóg zechciał obu powołać do siebie jednego dnia. Mówił o tym w homilii w trakcie Mszy pogrzebowej ks. Sebastian Bardas, który w latach 2012-2017 był wikarym parafii Najświętszego Zbawiciela.
- 30 czerwca zatrzymał się czas w naszej strzegomskiej parafii. Śmierć znowu przyszła nie w porę i zabrała nam dwie drogie osoby - księdza proboszcza Marka i naszego organistę, pana Andrzeja. Możemy powiedzieć: "Bóg tak chciał", ale jednocześnie w wielu naszych sercach pojawia się głos: "To nie był czas, to nie była pora, za szybko" - mówił ks. Sebastian.
Przez 5 lat pracy w parafii poznał pana Andrzeja bardzo dobrze i dzielił się swoimi wspomnieniami z licznie zgromadzonymi wiernymi: - Gorliwy w wypełnianiu obowiązków, uczynny, serdeczny. Do dziś pamiętam, jak witał nas w niedzielny poranek, uśmiechnięty od ucha do ucha, zawsze z tym swoim charakterystycznym wąsem. Pamiętam, jak często grał pieśń do słów św. Teresy od Dzieciątka Jezus "Życie jest chwilą". Jakże te słowa spełniają się właśnie na nim!
W Mszy św. pogrzebowej koncelebrowanej przez kilkunastu kapłanów, oprócz najbliższej rodziny i przyjaciół, brało udział wiele osób, które pamiętają zmarłego organistę z posługi nie tylko w tej parafii. Pan Andrzej znany był z tego, że udzielał się ze swoim śpiewem i grą podczas różnych uroczystości na terenie całego dekanatu. Mówił o tym na zakończenie Mszy św. ks. Marek Babuśka.
- Kiedy powiadomiłem księdza biskupa o jego śmierci, chcąc go sobie przypomnieć, powiedział takie piękne słowa: "A, już wiem, to ten powiatowy organista". Tak, w wielu parafiach naszego dekanatu właśnie on przygotowywał pod kątem muzycznym dzieci do bierzmowania czy do I Komunii św. Myślę, że on był przede wszystkim katechetą, a miał do tego wszelkie predyspozycje i dar. I robił to przepięknie. Kiedy szedłem przed pogrzebem do konfesjonału, on już zawsze był, pół godziny przed pogrzebem. Bardzo często modlił się Różańcem, koronką, często modlił się także litanią za zmarłych - mówił proboszcz strzegomskiej bazyliki.
Na zakończenie Eucharystii został przeczytany list napisany przez córki zmarłego. W bardzo osobistym tonie dziękowały tacie za jego obecność i miłość. List przeczytał ks. Marek Krysiak, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Jaroszowie:
"Zawsze stawiałeś naszą rodzinę na pierwszym miejscu, całe swoje życie ciężko pracowałeś, aby niczego nam nie zabrakło. Jesteśmy Twoimi córeczkami, które bardzo rozpieszczałeś. Wiemy, że jesteś z nas dumny, bo Ty wraz z mamą nauczyliście nas, abyśmy były silne i kierowały się w życiu nie tylko rozumem, ale przede wszystkim sercem. Nigdy nie przeszedłeś obojętnie obok ludzkiej krzywdy, do każdego wyciągnąłeś pomocną dłoń. (...) Każdego dnia realizowałeś swoją pasję, kościół był twoim drugim domem. Talent, który otrzymałeś od Boga, został przez Ciebie w pełni wykorzystany i nam przekazany. Każdą z nas nauczyłeś śpiewu, rozpaliłeś w nas miłość do muzyki. (...) To właśnie tu, w tym kościele, chcemy pożegnać się z Tobą. Kochałeś tę świątynie i ludzi, którzy Cię w niej otaczali. Tato, gdzie tylko się pojawiłeś, razem z Tobą gościła radość i dobroć".