Choć oficjalne wejście na Jasną Górę odbędzie się w niedzielę, już dzień wcześniej 24-osobowa reprezentacja dotarła do celu wędrówki.
O pierwszych dniach wędrówki pisaliśmy już kilka dni temu (XVII PPDŚ. W drodze - czasem słońce, czasem deszcz). Od tego czasu poprawiła się pogoda, ale pojawiło się zmęczenie i pierwsze odciski. Było też kilka okazji do dziękczynienia Bogu, a wśród nich tegoroczny jubileusz 25-lecia święceń kapłańskich ks. Roberta Begierskiego, który pątnicy świętowali w Murowie. Wspólna modlitwa i zmaganie się z trudami wędrówki pozwala idącym lepiej się poznać i zżyć ze sobą.
- Pamiętam, jak pojawiły się pierwsze myśli związane z tegoroczną pielgrzymką. Rozpoczęła się pandemia, każdy z nas myślał o swoich sprawach, o bliskich, księża o parafiach. Ale pojawiła się też myśl o pieszej pielgrzymce. I przychodziły pierwsze komunikaty, że pielgrzymek nie będzie. Niektóre diecezje już wówczas podejmowały decyzję o odwołaniu tegorocznej wędrówki na Jasną Górę. To był też czas, kiedy mieliśmy już nowego biskupa. Napisałem do bp. Marka z pytaniem, czy mogę przyjechać w sprawie pieszej pielgrzymki i napisał, że natychmiast mam to zrobić. Wyznaczył dzień, godzinę i spotkaliśmy się. Zapytał, co planujemy zrobić z pielgrzymką i odpowiedziałem, że bardzo chcę, żeby pielgrzymka była - wspominał na jednym z Apeli Jasnogórskich ks. Krzysztof Iwaniszyn, główny przewodnik.
Dodaje, że z biegiem czasu i rozwojem obostrzeń postanowił, że ze względu na dobro wiernych i odpowiedzialność za ich zdrowie i bezpieczeństwo na Jasną Górę pójdzie w imieniu całej diecezji tylko mała reprezentacja: księża i porządkowi.
- Ja wiem, że wielu pielgrzymów, którzy chodzili do tej pory, to bardzo przeżywa. Ja też to przeżywam, ale pielgrzymka idzie. I mam takie przekonanie, że ta pielgrzymka przyniesie błogosławione owoce w naszej diecezji. Przyjmujemy to z wielką pokorą, ale też z determinacją, by kontynuować to dzieło. Widzieliśmy po drodze ludzi, którzy patrzyli na nas ze łzami w oczach. Może ten obraz idących do Matki Bożej księży i porządkowych skruszył ich serca, może to świadectwo jest im potrzebne. Zwłaszcza, że większość drogi szliśmy w ciszy, modląc się o uświęcenie naszej diecezji, ale i tych miejsc, które odwiedziliśmy po drodze - podkreślał ks. Iwaniszyn.