W jej życiu pewne są tylko dwie rzeczy: wielkie marzenie, które nie daje jej spokoju, i Bóg, który jest przecież Panem rzeczy niemożliwych.
Wtedy była jeszcze Agnieszką. Miała około 10 lat i zeszyt do zapisywania imion dzieci, które w przyszłości adoptuje. Co tydzień w gazecie odnajdywała ich dane i marzyła o tym, że kiedy będzie dorosła, zaopiekuje się nimi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.