W bazylice św. app. Piotra i Pawła biskup świdnicki przewodniczył Mszy św. z okazji obchodów 102. rocznicy odzyskania niepodległości.
W homilii, nawiązując do daty Święta Niepodległości, zauważył, że w rzędzie jedynek można dopatrywać się matematycznego obrazu wojskowej parady, która często jest nieodłącznym elementem państwowego święta. Zauważył, że choć w tym roku obchody są ograniczone z powodu pandemii, to jednak listopadowe święto jest kolejną okazją, by dziękować Panu Bogu za wolność i za ojczyznę.
- To także szczególna okazja, by także stawiać pytania o miłość do ojczyzny, zwłaszcza, że coraz trudniej na nie odpowiedzieć. Gdzieś z głębi serca wyrywają się pełne żalu i bólu słowa poety Jana Kasprowicza: „rzadko na moich wargach, niech dziś to serce me wyzna, jawi się krwi przepojony, najdroższy wyraz – Ojczyzna". Ojczyzna jest matką. Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ta matka ma prawo do miłości szczególnej - podkreślał bp Marek.
Zauważył, że dzisiaj – może bardziej niż kiedykolwiek w najnowocześniejszej historii – uświadamiamy sobie, że patriotyzm to już nie tylko przywiązanie do ziemi i mowy ojczystej, ale przede wszystkim stawianie sobie wymagań.
- Kochać swój kraj, być patriotą, łączyć postawę pełną szacunku i umiłowania swojej ojczyzny z chęcią ponoszenia za nią ofiar, z pełną gotowością jej obrony, w każdej chwili. Tak jak to czyniły dawne pokolenia, które doświadczyły koszmaru wojny. Jednak czy to dzisiaj – w naszych warunkach – jest możliwe? - pytał biskup
Mówił dalej, że poza symbolicznym wywieszaniem flag potrzeba czegoś więcej.
- Istnieje wyraźna symbioza między wartościami patriotycznymi a wartościami chrześcijańskimi. Zanik jednych wpływa negatywnie na drugie. Oznacza to, że lekceważenie wartości patriotycznych stymuluje negatywny stosunek do wartości chrześcijańskich – i odwrotnie. Zastanawiamy się: dlaczego rzecznikom „wyzwolonego świata” tak bardzo zależy też, aby Kościół przestał być sobą i najlepiej byłoby, gdyby zszedł do katakumb. Brak Boga prowadzi do upadku człowieka i człowieczeństwa. Jeśli ktoś tego nie uznaje – to niech uszanuje religijną wolność tych, dla których te dwa wymiary polskiej rzeczywistości są ważne – najważniejsze! - mówił dodając, że dziś potrzeba ludzi dobrych i mądrych, ludzi świętych – wiernych swojemu powołaniu, wiernych codziennym zadaniom.
Do takiej postawy nawiązał również Zbigniew Suchyta, burmistrz, wręczając jeszcze przed rozpoczęciem Mszy św. bp. Mendykowi granitowe serce i różaniec.
- Św. Wojciech, patron Polski, świetnie podsumował społeczność ludzką, z którą przyszło mu pracować: "charaktery ludzkie można mierzyć śladami, które w nich zostają. Nieliczni są jak kamienie, trudno na nich zrobić rysę, ale kiedy to się uda, pozostaje tam na zawsze" (...) Życzymy Księdzu Biskupowi, by tylko kamienie żywej wiary spotykał na swojej drodze, by nas prowadził do źródeł nadziei i miłości - dodał.