Pożegnano ją w rodzinnej parafii w Tomisławiu. Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył bp Marek Mendyk.
W czasie homilii wygłoszonej 14 listopada w kościele parafialnym pw. Stygmatów Świętego Franciszka z Asyżu biskup świdnicki podkreślał, że ostatnie pożegnanie mamy jest szczególnie trudne i bolesne dla dzieci.
- Gdy umiera matka, umiera z nią rodzinny dom. Człowiek przestaje być dzieckiem. Już nie ma do kogo powiedzieć „mamo". Z osobą matki związane jest zawsze nasze dzieciństwo. Najważniejsze wspomnienia, zapamiętane przeżycia, pierwsze doświadczenia łączą się z osobą mamy. To mama karmiła nas, ubierała, uczyła modlitwy, prowadziła do kościoła, do przedszkola, do szkoły, do lekarza. To ona także martwiła się, gdy wybieraliśmy się w samodzielne życie, gdy zakładaliśmy rodziny, szliśmy do seminarium – wymieniał bp Marek.
Przypomniał też życie zmarłej Marianny Karasiewicz. Urodziła się 20.10.1929 r. w rodzinie Stanisława i Kunegundy Denkiewicz jako trzecie z dwanaściorga dzieci. W młodości ciężko pracowała w kamieniołomach przy wydobyciu kwarcytu. Po ślubie z Rudolfem – byłym partyzantem jugosłowiańskim, zajęła się domem, gospodarstwem i wychowywaniem 5 dzieci: trzech synów i dwóch córek. Jeden z synów, Tadeusz, został księdzem, a drugi - Bogdan - nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej. Ostatnie, lata przeżyła pod troskliwą opieką córki Zofii. Odeszła do Pana 10.11.2020 r. zaopatrzona wcześniej Komunią Świętą, a przed samą śmiercią namaszczeniem chorych.
- Dzisiaj dziękujemy Panu Bogu za dar jej pięknego życia, jako świadka wiary. Każdy kto znał śp. Panią Mariannę, czuł, że jest to osoba niezwykle mocno zaprzyjaźniona z Panem Jezusem i Matką Najświętszą. Czerpała siłę do codziennego życia właśnie z wiary. Takiej wiary, która rodzi się z nieustannego trwania w słowie Jezusa i dialogu z Nim. Jeżeli ten dialog trwa poprzez modlitwę karmioną słowem Bożym rozważanym i kontemplowanym, jeśli ten dialog umacnia się przez stałą komunię z Chrystusem, wówczas rozwija się i pogłębia się wiara człowieka, zakorzenienie w Jezusie – mówił dalej biskup, składając kondolencje najbliższym zmarłym i kierując słowa uznania wobec mamy strzegomskiego proboszcza.
Po Mszy św. natomiast na czele konduktu odprowadził Mariannę Karasiewicz na miejsce spoczynku.