Tak wspominają początki działalności charytatywnej członkowie ruchu „Komunia i wyzwolenie”.
Najpierw było spotkanie. Tworzący dziś fundację poznali się dzięki ks. Józefowi Adamowiczowi. – Byłam uczennicą świdnickiego liceum, gdzie ksiądz katechizował, i dla wielu z nas był ogromnym autorytetem. Wymagającym, ale i niesamowicie zachęcającym do wiary. Wówczas katechezy odbywały się przy parafii i na jednej z nich powiedział nam, że jeśli ktoś z nas chce spotkać żywego Pana Jezusa, to niech przyjdzie następnego dnia po lekcjach na spotkanie.
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.