W czasie ekumenicznego spotkania w świdnickim Kościele Pokoju przedstawiciele podzielonego Kościoła mówili o tym, co najważniejsze w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Do wspólnej modlitwy zaprosili tym razem luteranie. Nabożeństwo poprowadził ks. Paweł Meler, któremu asystowali biskupi Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego: Waldemar Pytel i Ryszard Bogusz. Ten ostatni dziękował za możliwość wspólnej modlitwy mimo trwającej epidemii.
- Z radością przyjąłem zaproszenie na to spotkanie, ponieważ oddział wrocławski Rady Ekumenicznej w tym roku ze względów pandemicznych postanowił nie organizować spotkań liturgicznych, a jedynie nagrać przesłanie ekumeniczne różnych przedstawicieli Kościoła, które w najbliższą niedzielę zostaną wyemitowane. To nie jest to samo, co stanąć twarzą w twarz wobec naszych wiernych i głosić słowo Boże. Głosić to, co wszyscy nazywamy ekumenią i co w tym czasie chłodu rozgrzewa nasze serca - zauważył biskup-senior diecezji wrocławskiej
Przypomniał też okoliczności tegorocznego spotkania związane z kontynuacją 500-lecia reformacji. - W związku z 500. rocznicą rzucenia na Marcina Lutra klątwy w Watykanie, wydano nowe tłumaczenie dokumentu o usprawiedliwieniu z wiary, który został podpisany przez Kościół rzymskokatolicki i ewangelicki w 1999 r. We wstępnie do niego napisano, że „nie możemy cofnąć historii podziałów, ale możemy starać się, by one były częścią naszego pojednania” - cytował bp Bogusz.
Do jego słów odniósł się ks. Piotr Nikolski ze świdnickiej parafii prawosławnej. - Co się stało, to się stało. Tego nie zmienimy. Ale ilekroć jestem w Kościele Pokoju i widzę ołtarz przedstawiający scenę Chrztu Pańskiego, tylekroć na nowo uświadamiam sobie sposób Bożego postępowania. On nie odkręca tego, co się stało. Upadek człowieka nie został odwołany przez dzieło Chrystusa. W rozpadającym się po grzechu świecie zostało zasiane ziarno nowej ziemi i nowego nieba, którym jest Kościół. Opatrzność Boża ogarnia wszystkie wydarzenia i jesteśmy częścią świętej historii, która się wypełnia - podkreślał, dziękując za zaproszenie do wspólnej modlitwy.
W spotkaniu wziął również udział bp Marek Mendyk, który został poproszony o wygłoszenie homilii. Opowiadając w niej o indiańskim młodzieńcu, który budując ołtarz, nabrał sił i mógł przeciwstawić się ośmieszającym go dotychczas rówieśnikom, nawiązał do formacji ludzkiej. - Przy wznoszeniu naszego życiowego kopca skalnego potrzebujemy pomocy Boga. Dobrze jest, jeżeli zdajemy sobie sprawę, że naprawdę potrzebujemy Jego pomocy - przekonywał.
Dał też słuchaczom dwie rady - Po pierwsze, to jest tak, że my szukamy w Bogu, szukamy w Panu Jezusie - szukamy w Nim pomocy dla siebie. Dobrze jest, jeżeli zdajemy sobie sprawę, że naprawdę potrzebujemy Jego pomocy, że jeśli chodzi o rozwój naszej miłości, jeśli chodzi o wyzwalanie się z grzechów, potrzebujemy Jego jako Zbawiciela, potrzebujemy Jego wsparcia, siły, nieustannej pomocy. Każdego dnia, żeby iść dalej i głębiej i coraz czyściej służyć Bogu i kochać ludzi. To jest to pierwsze trwanie w Jego miłości, które jest jakby interesowne w pewien sposób, ale w dobry sposób interesowne. Jest jeszcze drugi sposób, który polega na tym, że my w tę miłość wchodzimy, żeby ona zaprowadziła nas do innych - to też jest trwanie w Nim, w Jego miłości. Gdy Jezus nas wzywa: „trwajcie we Mnie”, trwajcie w Mojej miłości - to właśnie chce, żebyśmy zasmakowali, jak dobrze jest przekazywać Jego życie innym ludziom - dodał biskup świdnicki.
W spotkaniu wzięli również udział klerycy świdnickiego WSD, przedstawiciele duchowieństwa i kilkunastu mieszkańców Świdnicy