Wieloletni dyrektor franciszkańskich szkół katolickich w Legnicy mówił o sercu, które ma nadawać rytm pracy duszpasterskiej.
Spotkanie wielkopostne w Środę Popielcową rozpoczęło się wspólną modlitwą brewiarzową wszystkich pracowników, po której o. Józef Szańca OFMConv wygłosił konferencję. Rozpoczął je, przytaczając kilka cytatów z pieśni religijnych mówiących o sercu (m.in. „wiele jest serc, które czekają na Ewangelię”).
- Zapytałem kilku dobrych i mądrych ludzi o to, co powinienem powiedzieć w rozważaniu na rozpoczęcie Wielkiego Postu. I dwoje z nich od razu, spontanicznie, odpowiedziało, żebym powiedział o sercu. Może dlatego, że w tym roku przypada 100. rocznica poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, a może dlatego, że bijące serce w organizmie jest tak ważne - wyjaśniał temat dnia skupienia franciszkanin.
Powołując się na św. Teresę od Dzieciątka Jezus i św. Franciszka z Asyżu, podkreślał, że Kościół ma serce, a miłość jest jedyną właściwą drogą życia. Posługując się życiowymi przykładami, pokazał, jak wygląda "służba" bez miłości.
- Kiedyś pewna kobieta przyszła do księdza prosić o radę, jak ma postępować ze swoją schorowaną, starszą mamą, która jest marudna. I ten kapłan mówił jej prosto o tym, co głosi Ewangelia, po czym usłyszał od kobiety, że ona to wszystko wie. I wtedy się zorientował, że w tej służbie brakuje jej nie wiedzy, a miłości. Że tak naprawdę ta kobieta bardziej kocha siebie niż swoją mamą. Chciałaby mieć zapewne spokojne życie bez ciężaru opieki nad rodzicielką. Łatwo jest mieć "bogate" serce, gdy trzeba wrzucić złotówkę do puszki na jakąś zbiórkę, a brakuje serca, gdy chodzi o obronę życia ludzkiego, dzieci, niepełnosprawnych czy starszych osób. Brakuje serca, gdy ta troska wymaga czasu i poświęcenia - zauważył o. Szańca.
Zachęcał też, by odważnie głosić Ewangelię nie tylko tym, którzy są w świątyniach, ale i zagubionym owcom, które nie miały okazji poznać Bożej miłości bijącej z serca Kościoła.
Po konferencji odbyła się Msza św., której przewodniczył bp Adam Bałabuch. Zaproszony franciszkanin wygłosił homilię, a po niej biskup pomocniczy wszystkim uczestnikom liturgii posypał głowy popiołem.