Poinformował o tym na jednym z portali społecznościowych, a jego post rozpowszechnili znajomi. Co zamierza zrobić ze zdobytą wiedzą?
"Marzenie się spełniło - studia chemiczne obronione. Misja z lat młodzieńczych wypełniona. Ksiądz może też mieć pasje" - pisze na Facebooku ks. Sebastian Tomaszewski. Jego post skomentowało już kilkadziesiąt osób, gratulując dyplomu kolejnej uczelni.
- Moja pasja do chemii ujawniła się już w gimnazjum. Brałem udział w olimpiadach i kółkach chemicznych. Zainteresowanie rosło, dlatego wybrałem liceum o profilu biologiczno-chemicznym. Za zgoda ówczesnego dyrektora szkoły Zenona Mielczarka prowadziłem zajęcia młodszym kolegom i koleżankom w pracowni chemicznej już jako licealista. W drugiej klasie liceum poczułem jednak głos powołania od Pana Boga i wybrałem kapłaństwo. Do dziś uważam, że to był najlepszy wybór, jakiego mogłem dokonać, chociaż w sercu pozostała tęsknota do chemii – wspomina ks. Tomaszewski.
Do marzeń wrócił kilka lat temu rozpoczynając w Wyższej Szkole Zarządzania i Przedsiębiorczości w Wałbrzychu (WWSZiP) studia podyplomowe z chemii przeznaczone dla przyszłych nauczycieli w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych.
- Za zgoda księdza proboszcza dostałem możliwość zrealizowania swojego dawnego marzenia. Na studiach było na początku olbrzymie zdziwienie ze strony pozostałych studentów i profesorów, ale z biegiem czasu się przyzwyczaili. Zawiązały się między nami relacje, ale i wzajemny szacunek. Muszę przyznać, że sam też długo się zastanawiałem zanim rozpocząłem studia. Nie byłem pewny swoich umiejętności i bałem się, że po latach już nic nie pamiętam. Ale moi dawni nauczyciele dodali mi odwagi i pomogli się zdecydować - dodaje ks. Sebastian.
Opowiada też o zajęciach, praktykach i doświadczeniu, które zdobywa jako nauczyciel chemii.
- Nie było łatwo. Po 10 latach dużo zapomniałem. Musiałem też brać korepetycje z matematyki, żeby sobie przypomnieć najważniejsze zagadnienia. Odkąd trwa epidemia, zajęcia przeniosły się do internetu, ale już wcześniej udało mi się odbyć ponad 90 godzin praktyk u doświadczonych nauczycieli. Od września uczę już dwie siódme klasy. Prowadzę też kółko chemiczne. Nie chcę jednak rezygnować z katechezy, bo to kapłaństwo jest moją życiową drogą, a chemia jedynie dodatkową pasją. Na zajęciach nie ukrywam tego kim jestem, a pierwiastki, ich reakcje i inne procesy chemiczne są dla mnie kolejną okazją, żeby pokazywać wielkość Boga i w ten sposób ewangelizować - cieszy się i podkreśla, że warto spełniać swoje marzenia.