Na miejsce spoczynku odprowadził ją ks. Krzysztof Ziobrowski, który przez lata nie tylko z nią współpracował, ale i się przyjaźnił z rodziną.
Wanda Badzioch, (zd. Łoś) odeszła w Niedzielę Miłosierdzia Bożego po modlitwie przekazanej św. s. Faustynie Kowalskiej przez samego Chrystusa. Wspominał o tym w czasie pogrzebu 16 kwietnia ks. Ziobrowski.
- Miała szczególne nabożeństwo do Jezusa Miłosiernego. Zawsze modliła się koronką, obejmując swoich najbliższych, duszpasterzy, uczniów, ale i zagubionych grzeszników. Może też dlatego Bóg wynagrodził ją taką właśnie datą śmierci. Jak zaświadczają córki, od rana już czuła, że to jej ostatni dzień. Tak też się stało - zauważył.
Wracał też do współpracy sprzed lat. - Kilkadziesiąt lat za czasów ks. Donizego Barana pracowała przy parafii katedralnej jako katechetka. Była bardzo otwartą i kontaktową osobą. Z siostrami zakonnymi - Barbarą i Eweliną - organizowały wszystkie uroczystości związane z formacją religijną dzieci. Potrafiły im wartości przekazać w ciekawy sposób. Była bardzo lubiana, a później często wspominana - dodał dawny wikariusz parafii św. Stanisława i św. Wacława w Świdnicy.
Potwierdzeniem tych słów byli licznie zgromadzeni przyjaciele i bliscy zmarłej, którzy z uwagi na obostrzenia w zdecydowanej większości zgromadzili się pod kaplicą cmentarną przy ulicy Brzozowej. Część z nich wraz z kapłanem odprowadziła ciało śp. Wandy na miejsce spoczynku.