Była radykalna w miłości do Pana Boga. Przekazała tę miłość swoim chłopcom, ale i nam.
Anię spotkałam kilka lat temu. Podeszła do nas jak stałyśmy z kilkoma kobietami przed spotkaniem "Matek w modlitwie" i powiedziała, że chciałaby do nas dołączyć i modlić się za swoje dzieci. Od tej pory na cotygodniowych spotkaniach pokazała nam swój hart ducha, swoją bezkompromisowość w życiu blisko Pana Boga (liczne posty za cierpienia innych ludzi, które Ania podejmowała) ale i łagodność Anioła, która sprawiała że lgnęli do niej ludzie.
Mimo licznych obowiązków (była przecież lekarzem, mamą czwórki synów) zawsze była chętna do pomocy innym (pomagała załatwiać sprawy, piekła ciasta - robiła to często nocą, kosztem swojego snu, bo dzień był dla niej za krótki).
Ania nawet pod koniec choroby była radykalna w miłości do Pana Boga. Przekazała tę miłość swoim chłopcom, ale i nam. Gdy mówiła o Panu Bogu w jej oczach był żar i entuzjazm. Jej wiara była żywa.
Gdy modliłyśmy się za nasze dzieci, Ania mówiła, że są to najważniejsze słowa na świecie - modlitwa matki powierzającej Panu Bogu swoje dzieci.