Świętowanie odpustu św. Anny w najwyżej położonym zdroju w Polsce jest ważnym elementem tożsamości mieszkańców, a dla licznie zgromadzonych gości niespotykanym dotąd przeżyciem.
Pierwszego dnia uroczystości, w sobotni wieczór, wyruszyła procesja z kościoła św. Anny, która przez większość trasy miała niespotykany charakter. Wierni wraz z opiekującymi się kościołem franciszkanami, zaproszonymi księżmi, wśród nich bp. Adamem Bałabuchem udali się wyciągiem, do platformy górnej stacji, gdzie umieszczony był ołtarz. Procesję, jak i całą Eucharystię swoją muzyką uświetniła góralska kapela Janicki z Czarnego Boru.
Bp Adam wskazywał na św. Annę jako tę, która słyszała i widziała działanie Pana Boga w swoim życiu. - Matka Najświętszej Maryi Panny miała serce otwarte na obecność Boga w jej życiu. W pięknej litanii wychwalamy jej cnoty, którymi się odznaczała. Zapewne Anna te wszystkie cechy wszczepiła w życie swojej córki, bo przecież odnajdujemy je w życiu Maryi - mówił.
Po Mszy św. przy dźwiękach góralskich pieśni wierni wyruszyli w dół wzdłuż szlaku zapalonych ognisk, tzw. watr rodzinnych, które wyrażają żar wiary miejscowych górali. - To są święte ogniska góralskie. Góral uznaje, że ogień to jest jeden z tych żywiołów, który Bóg kazał mu strzec. Nasze watry to jest taka wieczna straż, aby ogień świętej Anny nie zagasł tutaj, ale przede wszystkim, aby ten ogień świecił żarem miłości naszej ziemi - mówi Józef Dziąsko, prezes Stowarzyszenia Zieleniec, które tworzy i rozwija własne obyczaje zielenieckich górali.
Odpust św. Anny w Zieleńcu tradycyjnie zaplanowany jest na dwa dni. W niedzielę Mszy św. oraz procesji wokół kościoła również przewodniczył bp Adam Bałabuch, a w homilii wskazywał rodzinę jako przestrzeń przekazywania wiary i dawania świadectwa miłości.
- Konieczne jest dzielenie się wiarą zwłaszcza w naszych rodzinach, by młode pokolenie mogło poznać Jezusa. Dlatego potrzebny jest także wysiłek naszego umysłu, abyśmy najpierw sami Go poznawali, bo musimy wiedzieć komu ufamy i zawierzamy nasze życie. Niech rodzice przykładnie wychowują swoje dzieci, prowadząc je drogami wiary i miłości, a babcie i dziadkowie niech wspomagają swoich wnuków mądrym słowem i pięknym przykładem chrześcijańskiego życia. Musimy być wiernymi świadkami Chrystusa, aby wszyscy dzięki wierze, jak przez ciasne drzwi, weszli do życia wiecznego - mówił biskup pomocniczy, przywołując przykład świętych małżeństw Anny i Joachima, ale również Zelii i Ludwika Martin, rodziców św. Teresy z Lisieux.
Jak mówi o. Patryk Siarkiewicz OFM, przełożony klasztoru w Zieleńcu, drugi dzień świętowania jest skierowany głównie dla lokalnej społeczności, a po oficjalnych uroczystościach jest czas na wspólne przebywanie ze sobą. - Siadamy razem ubrani po góralsku - nasi górale są zieloni - i rozmawiamy. Chodzi też o to, żeby się zintegrować. Jeśli ludzie we wspólnocie się nie znają, to są daleko od siebie, a wspólnota parafialna to jest taka większa rodzina - mówi franciszkanin.