Uroczystości pogrzebowe proboszcza polanickiej parafii trwały trzy dni. Wśród żałobników było ponad 100 księży, siostry zakonne, rodzina i parafianie.
Wolą zmarłego prałata było złożenie jego ciała w rodzinnej parafii w Rudniku nad Sanem – Stróży. To tam 20 stycznia Mszy św. pogrzebowej przewodniczył abp Mieczysław Mokrzycki, a bp Ignacy Dec wygłosił homilię.
- Cała diecezja świdnicka pogrążyła się w żałobie na wieść o śmierci ks. prałata Antoniego Kopacza, proboszcza parafii p.w. Wniebowzięcia NMP w Polanicy-Zdroju i dziekana dekanatu Polanica-Zdrój. Bóg zabrał go dość niespodziewanie. Wydawało się nam, że ostatnia chorobowa niemoc została przezwyciężona. Ksiądz prałat będąc w szpitalu, a potem w domu, na plebanii, snuł plany na przyszłość. Wydawało się nam, że jeszcze wiele lat będzie służył Bogu i Kościołowi, że doczeka zasłużonej emerytury, na którą osoby duchowne przechodzą zwykle po ukończeniu siedemdziesiątego piątego roku życia. Jednakże Bóg chciał inaczej - rozpoczął emerytowany biskup diecezji świdnickiej.
Przybliżając życiorys zmarłego kapłana, zwrócił uwagę na rodzinny dom, w którym rodzice nauczyli Antoniego pacierza, prowadzili do kościoła i rozmawiali o Bogu. Tak rozwijało się powołanie do kapłaństwa, które zaowocowało święceniami prezbiteratu 25 maja 1974 roku z rąk bp. Wincentego Urbana (więcej: Polanica-Zdrój. Zmarł ks. Antoni Kopacz).
Biskup, nazywając zmarłego przyjacielem, już dzień wcześniej w Polanicy-Zdroju dziękował mu za lata współpracy i niejednokrotną pomoc w ratowaniu zdrowia i życia.
- W każdym człowieku, którego spotykał, widział oblicze Boga, dlatego był taki dobry i rozdawał ludziom słowa dobroci, pocieszenia. Udzielał pomocy materialnej potrzebującym ludziom w Polsce i na Ukrainie. Wielu księżom i osobom świeckim pomagał w dotarciu do lekarzy, do specjalistów. Wielu zawdzięcza mu ocalenie życia i powrót do zdrowia - podkreślał bp Dec.
Słowa emerytowanego biskupa świdnickiego potwierdzała obecność bp. Adama Bałabucha i bp. Stefana Regmunta w Polanicy-Zdroju czy wspomnianego już abp. Mieczysława Mokrzyckiego w Rudniku, jak również modlitwa ponad 100 księży gromadzących się przez trzy dni uroczystości żałobnych. Wśród nich był m.in. ks. Stanisław Chomiak, który zabrał głos jako przyjaciel i wykonawca testamentu zmarłego kapłana. Mówiąc o 46 latach braterstwa, nie krył wzruszenia. Z przejęciem żegnał proboszcza także jeden z wikariuszy ks. Mateusz Matusiak, dziękując za duchowe ojcostwo i przykład kapłańskiego życia.
Zabierający głos dużo mówili o duszpasterskich dokonaniach ks. Kopacza, jego wrażliwości na piękno, poczuciu humoru i umiejętności cieszenia się życiem. Zwracali też uwagę na cierpienie, z którym zmagał się w ostatnich latach. Mimo ogromnej determinacji przegrał walkę z chorobą w nocy z 13 na 14 stycznia.